Moja świnka z zoologa ma problemy (kichanie i katar)
: 13 sty 2015, 15:49
Witam serdecznie wszystkich kochających świneczki!
Trzy tygodnie temu mój mąż zrobił mi niespodziankę i podarował świneczkę morską. Wiedział, że bardzo chciałam mieć to zwierzątko. Nabył je w zoologicznym w hipermarkecie. Świneczka jak to młode świnki jest płochliwa ale zarazem bardzo ciekawa świata, żywiołowa, w pierwszy dzień chyba nawet już popcornowała
W pierwszych dniach zauważyłam że choć rzadko ale się drapie i czasem nawet gryzie po bokach. Najpierw była tylko na pellecie więc uznałam że jej za twardo i kupiłam dodatkowo trocinki. Zauważyłam że kicha ale tak cicho, sucho. Po tygodniu zaczęła coraz głośniej kichać (teraz słychac że to mokre kichnięcie ale nosek ma suchy) i się coraz częściej drapać i gryżć. Pomyślałam że to uczulenie na trociny więc żeby było jej milej położyłam na to wszystko pieluszkę (w tym czasie zamówiłam już jaśkowe wiórki, które czytałam że są milutkie - niestety długo coś idą...). Jakby mniej kichał ale za parę dni jeszcze gorzej i często, nawet seria kilku kichnięc głośnych i mokrych lecz nosek wciąż ma suchy. Wyjęłam sianko którego dość miał w rogu bo nie mam jeszcze paśnika i włożyłam nowe - tylko trochę i już trochę mniej kicha.
Niestety wczoraj zauważyłam ze ma goły placek z białym nalotem koło tylnej łapy na boczku i się wystraszyłam bo już wcześniej się naczytałam o chorobach skóry i wiedziałam ze wiąże się to z zeskrobywaniem i zastrzykami... Dziś rano zawieźliśmy Ediego do weta i niestety miał właśnie to wszystko robione czego się obawiałam. Trzy razy zeskrobywane - piszczał biedaczek tak głośno i dwa zastrzyki przy których się wyrywał. Myślałam że mi serce pęknie bo nienawidzę jak zwierzę cierpi. Wzięto to pod mikroskop i podobno żadnego świerzba nie widać. Był również osłuchany i wszystko ok. Pani dała mu więc jakiś antybiotyk i i jakiś drugi zastrzyk chyba steryd i posmarowała ranę maścią. Do wody dostał probiotyk ale nie chce pić zbyt. Ogólnie przez cały ten czas ma apetyt i robi zdrowe boble ale nie bardzo lubi pić. Tylko wczoraj i przedwczoraj dość go suszyło i wypił 1/4 poidła. Jutro i pojutrze też idziemy na zastrzyki. Mam nadzieję że mu to pomoże bo jak na razie widzę że jeszcze się drapie no i co chwilkę myje jakby chciał się z tego okropieństwa umyć. Żal mi go bo zrobiliśmy mu taką kieszeń z polaru do której bardzo lubił sobie wchodzić a jak dziś wsadziłam go do klatki to musiałam mu ją zabrać żeby wyprać i w ogóle żeby go lepiej obserwować. I teraz siedzi w rogu jak taka nastroszona kuleczka i próbuje zasnąć przestępując z łapki na łapkę. Ale sianko i karmę i tak wpyla sobie co jakiś czas.
Czy ktoś z Was ma jakieś pozytywne słowa albo wie co to może dokładniej być i od czego? Bo tak naprawdę to nic nie wiem
Dodam że mamy świneczkę w sypialni na piętrze i jest tam dość sucho ( w mróz wilgotność spada poniżej 30 % - nawilżacze nic nie dają tylko powieszone pranie). Teraz jest tak 45 % wilgotności no i 19/20 stopni.
Przepraszam jeśli napisałam zawile ale chciałam jak najlepiej opisać sytuację.
Pozdrawiam
Trzy tygodnie temu mój mąż zrobił mi niespodziankę i podarował świneczkę morską. Wiedział, że bardzo chciałam mieć to zwierzątko. Nabył je w zoologicznym w hipermarkecie. Świneczka jak to młode świnki jest płochliwa ale zarazem bardzo ciekawa świata, żywiołowa, w pierwszy dzień chyba nawet już popcornowała
W pierwszych dniach zauważyłam że choć rzadko ale się drapie i czasem nawet gryzie po bokach. Najpierw była tylko na pellecie więc uznałam że jej za twardo i kupiłam dodatkowo trocinki. Zauważyłam że kicha ale tak cicho, sucho. Po tygodniu zaczęła coraz głośniej kichać (teraz słychac że to mokre kichnięcie ale nosek ma suchy) i się coraz częściej drapać i gryżć. Pomyślałam że to uczulenie na trociny więc żeby było jej milej położyłam na to wszystko pieluszkę (w tym czasie zamówiłam już jaśkowe wiórki, które czytałam że są milutkie - niestety długo coś idą...). Jakby mniej kichał ale za parę dni jeszcze gorzej i często, nawet seria kilku kichnięc głośnych i mokrych lecz nosek wciąż ma suchy. Wyjęłam sianko którego dość miał w rogu bo nie mam jeszcze paśnika i włożyłam nowe - tylko trochę i już trochę mniej kicha.
Niestety wczoraj zauważyłam ze ma goły placek z białym nalotem koło tylnej łapy na boczku i się wystraszyłam bo już wcześniej się naczytałam o chorobach skóry i wiedziałam ze wiąże się to z zeskrobywaniem i zastrzykami... Dziś rano zawieźliśmy Ediego do weta i niestety miał właśnie to wszystko robione czego się obawiałam. Trzy razy zeskrobywane - piszczał biedaczek tak głośno i dwa zastrzyki przy których się wyrywał. Myślałam że mi serce pęknie bo nienawidzę jak zwierzę cierpi. Wzięto to pod mikroskop i podobno żadnego świerzba nie widać. Był również osłuchany i wszystko ok. Pani dała mu więc jakiś antybiotyk i i jakiś drugi zastrzyk chyba steryd i posmarowała ranę maścią. Do wody dostał probiotyk ale nie chce pić zbyt. Ogólnie przez cały ten czas ma apetyt i robi zdrowe boble ale nie bardzo lubi pić. Tylko wczoraj i przedwczoraj dość go suszyło i wypił 1/4 poidła. Jutro i pojutrze też idziemy na zastrzyki. Mam nadzieję że mu to pomoże bo jak na razie widzę że jeszcze się drapie no i co chwilkę myje jakby chciał się z tego okropieństwa umyć. Żal mi go bo zrobiliśmy mu taką kieszeń z polaru do której bardzo lubił sobie wchodzić a jak dziś wsadziłam go do klatki to musiałam mu ją zabrać żeby wyprać i w ogóle żeby go lepiej obserwować. I teraz siedzi w rogu jak taka nastroszona kuleczka i próbuje zasnąć przestępując z łapki na łapkę. Ale sianko i karmę i tak wpyla sobie co jakiś czas.
Czy ktoś z Was ma jakieś pozytywne słowa albo wie co to może dokładniej być i od czego? Bo tak naprawdę to nic nie wiem
Dodam że mamy świneczkę w sypialni na piętrze i jest tam dość sucho ( w mróz wilgotność spada poniżej 30 % - nawilżacze nic nie dają tylko powieszone pranie). Teraz jest tak 45 % wilgotności no i 19/20 stopni.
Przepraszam jeśli napisałam zawile ale chciałam jak najlepiej opisać sytuację.
Pozdrawiam