Niezdecydowane samce
: 12 lis 2014, 8:09
Witam!
Mam półrocznego samca, a w sobotę przyjechał drugi, ok. 3miesięczny. Ich pierwsze spotkanie wyglądało tak, że starszy lizał młodszego po uchu, a potem zaczęły się gonić, starszy chodził tak sztywno i powoli gruchając przy tym. Młodszy kilkakrotnie wskoczył na starszego próbując go "gwałcić", ale starszy go zrzucał. Nigdy nie widziałam sytuacji odwrotnej - młody broni się kopniakami i ucieka. Przedwczoraj i wczoraj próbowałam ich zamknąć w klatce na noc - nie było walk, razem jedli, leżeli w pewnej odległości od siebie, ale ok. godziny 22:30 starszy zaczął ostro przeganiać młodego, gruchać na niego, wyganiać go z domku. Mały nie wiedział, co ze sobą zrobić, biegał wystraszony, chciał wyjść. Musiałam ich rozdzielić, bo trochę się bałam, że może dojść do rozlewu krwi, kiedy będę spała. Dziwi mnie ich zachowanie, bo już od pierwszego dnia sami wskakują do obu klatek, razem jedzą, biegają za sobą. Starszy liże czasami małemu futerko, a jak słyszy, że ten gdzieś piszczy to szybko przybiega. Rano jest zawsze larmo, bo już teraz natychmiast chcą być wypuszczone i razem biegać. Kiedy coś huknie, to razem lecą w jeden róg klatki albo jakiś kąt i siedzą tam. Na kolanach leżą obok siebie przytuleni i nie ma żadnego problemu. Nie wiem, co z nimi robić, bo chyba jeszcze hierarchia nie została ustalona. Nie chcą być ani w osobnych klatkach, ani zamknięci w jednej. Może coś zrobiłam źle? Proszę o jakąś poradę, nie mogę ich przecież trzymać cały dzień na wybiegu.
Mam półrocznego samca, a w sobotę przyjechał drugi, ok. 3miesięczny. Ich pierwsze spotkanie wyglądało tak, że starszy lizał młodszego po uchu, a potem zaczęły się gonić, starszy chodził tak sztywno i powoli gruchając przy tym. Młodszy kilkakrotnie wskoczył na starszego próbując go "gwałcić", ale starszy go zrzucał. Nigdy nie widziałam sytuacji odwrotnej - młody broni się kopniakami i ucieka. Przedwczoraj i wczoraj próbowałam ich zamknąć w klatce na noc - nie było walk, razem jedli, leżeli w pewnej odległości od siebie, ale ok. godziny 22:30 starszy zaczął ostro przeganiać młodego, gruchać na niego, wyganiać go z domku. Mały nie wiedział, co ze sobą zrobić, biegał wystraszony, chciał wyjść. Musiałam ich rozdzielić, bo trochę się bałam, że może dojść do rozlewu krwi, kiedy będę spała. Dziwi mnie ich zachowanie, bo już od pierwszego dnia sami wskakują do obu klatek, razem jedzą, biegają za sobą. Starszy liże czasami małemu futerko, a jak słyszy, że ten gdzieś piszczy to szybko przybiega. Rano jest zawsze larmo, bo już teraz natychmiast chcą być wypuszczone i razem biegać. Kiedy coś huknie, to razem lecą w jeden róg klatki albo jakiś kąt i siedzą tam. Na kolanach leżą obok siebie przytuleni i nie ma żadnego problemu. Nie wiem, co z nimi robić, bo chyba jeszcze hierarchia nie została ustalona. Nie chcą być ani w osobnych klatkach, ani zamknięci w jednej. Może coś zrobiłam źle? Proszę o jakąś poradę, nie mogę ich przecież trzymać cały dzień na wybiegu.