Zapalenie trzustki - opis przypadku i postępów w leczeniu
: 30 wrz 2014, 16:22
Postanowiłam założyć nowy temat, bo nie znalazłam informacji na forum, a kogoś jeszcze może tytułowa paskuda spotkać. Naszego prosiaczka właśnie dopadło zapalenie trzustki - pierwsza moja reakcja to duży szok i strach. Dodatkowo jeszcze niezbyt często choroba jest diagnozowana u świnek, a dostępne w literaturze informacje opierają się przede wszystkim na opisie postępowania w zapaleniu trzustki u kotów. Teraz już spokojnie pomagamy chłopczykowi wykaraskać się z kolejnego choróbska. Ale po kolei:
Zacznę od tego, że Vabik jest generalnie zdrowotną "bidą z nędzą" - najpierw stracił dwa trzonowce i od ponad roku jeździmy na korygowanie zębów, a w marcu tego roku przegraliśmy z kamieniem (po prawie dwóch latach chorowania na kamicę) i trzeba było na cito usunąć jedną nerkę z moczowodem
W związku z tym wszystkim u weterynarza jesteśmy z częstotliwością co 2 tyg., prosiątko ma trochę problemów z bobami, i jest pod ciągłą baczną obserwacją. I nie jest dla mnie niczym nowym, że po kilkunastu spokojnych dniach nagle zaczynają się miękkie bobki i spadek wagi - to sygnał: "czas do weta, bo zęby przerosły". Ostatnio sytuacja była podobna, tyle tylko, że doszły do tego wzdęcia, bardzo śmierdzące bąki, a do planowanej korekcji zębów było jeszcze kilka dni. Ale ponieważ waga znowu zaczęła spadać, a boby się lepić, polecieliśmy wcześniej do lekarza, skorygowaliśmy zęby (choć podobno nie były jeszcze najgorsze) i czekaliśmy na poprawę. Niestety nie nastąpiła. Objawy były cały czas podobne do innych choróbsk - miękkie boby, wzdęcia, brzydko pachnące bąki i ciągły, choć niewielki, spadek wagi (Vabiś jest ważony dwa razy dziennie - waga spadała ok. 10 g na dobę), dwa dni po korekcji doszło jeszcze złe samopoczucie - siedział w kącie klatki jak kura na grzędzie. Ale poza tym jadł całkiem normalnie. Pognaliśmy na usg i pobranie krwi - już w trakcie badania pierwszy raz padła diagnoza - zapalenie trzustki. Choć Pani doktor zastrzegła, że wykrycie zapalenia trzustki badaniem obrazowym jest generalnie bardzo trudne, w naszym przypadku nie podobało jej się zaciemnienie przy ujściu dwunastnicy. Niestety diagnozę potwierdziło badanie krwi, a dokładnie poziomu enzymów trzustkowych.
Żeby precyzyjniej opisać - u Vabika zdiagnozowano zapalenie zewnątrzwydzielniczej części trzustki, bardziej "po polsku" - chodzi o to, że trzustka wydziela za dużo soku trzustkowego i zamiast zajmować się tylko trawieniem tłuszczu z pokarmów niszczy też komórki własnego organizmu.
Przyczyny - nie do końca poznane, ale najprawdopodobniej w naszym przypadku to pokłosie uszczerbku w uzębieniu, przez który Vabik nie do końca prawidłowo gryzie, niestety je za mało siana i w związku z korektami zębów jest często w stresie.
Leczenie - właściwie nie ma leczenia jako takiego - organizm sam musi sobie poradzić z zapaleniem, jest tylko wspomagany po pierwsze kroplówkami, których zadaniem jest przyspieszyć wypłukanie nadmiaru soków (na razie mamy zalecone 7 kroplówek, po badaniach zobaczymy co dalej). Po drugie podawana jest no-spa, żeby mniej bolało. Po trzecie - osłonowo niezbyt mocny antybiotyk (konkretnie bactrim), żeby nie rozwinęło się węwnątrzustrojowe zakażenie. No i oczywiście dieta (pewnie do końca życia) polegająca na wyeliminowania tłuszczu (co prawda chłopaki generalnie nie dostają żadnych ziaren, orzechów itp., ale np. w karmie, którą mają, mimo że bez ziaren i tak jest trochę tłuszczu)
Rokowania - do końca nie wiem, Pan doktor nie odpowiedział wprost. Powiedział tylko, że paskudztwo należy do chorób przewlekłych i nie łatwo je opanować... Enzymy trzustkowe pewnie będziemy musieli sprawdzać co jakiś czas, antybiotyk co najmniej 2 tyg., a kroplówki zależnie od wyników badań.
Postaram się po badaniach trochę jeszcze dopisać. Mam nadzieję, że będzie jak najmniej takich przypadłości, ale jak już się komuś przydarzą, to nasze doświadczenie będzie jakąś wskazówką.
09.10 Jesteśmy po kontrolnych badaniach krwi. Zalecone wcześniej kroplówki i leki poprawiły nieco sytuację - tzn. kondycja prosinki jest lepsza, nie siedzi już nastroszony jak kura, bobki też nieco lepsze. Wyniki krwi z jednej strony się poprawiły - tzn. wskazują na mniejszy stan zapalny, natomiast poziom enzymów trzustkowych nadal jest podwyższony (trochę wzrósł od poprzedniego badania).
Po konsylium lekarskim mamy zmienione leczenie, zalecenia dietetyczne oraz zalecenia dalszych badań:
- zmiana antybiotyku na enrofloksacynę, to ona jest zalecana przede wszystkim w zapaleniu trzustki; ponieważ jelita Vabika źle znoszą enroxil dopyszczny, będziemy przez min. 10 dni podawać antybiotyk w zastrzykach
- lek o nazwie amylan dodawany do pokarmu - to lek zmniejszający produkcję endogennych enzymów
- całkowita zmiana diety na stricte "trzustkową" - dieta ma być zupełnie włóknista, mamy podawać tylko Herbi Care, siano w dużych ilościach, suszki i świeże zioła. Zabronione: korzenie, bulwy, części spichrzeniowe - nie do końca wiem, o co chodzi, ale generalnie mamy nie podawać żadnych pokarmów roślinnych zawierających tłuszcze oraz zielonych części roślin (liści wszelakiej maści poza ziołami), granulatów, mieszanek zbożowych, owoców
- 20 października kolejne badania krwi ze szczególnym uwzględnieniem hormonów tarczycowych (jest podejrzenie, wynikające z doświadczeń z innymi zwierzętami, że stan zapalny jest związany z tarczycą)
23.10 Kolejna wizyta kontrolna i badania krwi za nami. 2,5 tygodnia zaleconej diety i podawania leków sprawiły, że stan Vabika bardzo się poprawił - zaczął przybierać na wadze, prawidłowo (jak na niego) ścierał zęby i wreszcie zaczął mieć w miarę normalne bobki. Pan Doktor nawet się nieco zdziwił dobrą formą prosiaka. W związku z poprawą odsunięty został pomysł, że może winowajcą jest tarczyca, więc robiliśmy tylko kontrolne badania trzustkowe i morfologię. I tu niemiła niespodzianka - mimo dobrego stanu Vabika, wyniki się nie zmieniły - nadal dość wysoki poziom enzymów trzustkowych i trochę podwyższone leukocyty.
Zalecenia co do dalszego postępowania - antybiotyk jeszcze na 7 dni, utrzymanie diety (herbi care + siano + suszki + świeże zioła) z włączeniem suchej karmy bezzbożowej (chłopaki jedzą JR Farm Grailness complete) z jednoczesnym odstawieniem amylanu. To ostatnie do obserwacji, ponowne włączenie enzymów będzie uzależnione od jakości bobów. Kontrola 5.11.
Zacznę od tego, że Vabik jest generalnie zdrowotną "bidą z nędzą" - najpierw stracił dwa trzonowce i od ponad roku jeździmy na korygowanie zębów, a w marcu tego roku przegraliśmy z kamieniem (po prawie dwóch latach chorowania na kamicę) i trzeba było na cito usunąć jedną nerkę z moczowodem
W związku z tym wszystkim u weterynarza jesteśmy z częstotliwością co 2 tyg., prosiątko ma trochę problemów z bobami, i jest pod ciągłą baczną obserwacją. I nie jest dla mnie niczym nowym, że po kilkunastu spokojnych dniach nagle zaczynają się miękkie bobki i spadek wagi - to sygnał: "czas do weta, bo zęby przerosły". Ostatnio sytuacja była podobna, tyle tylko, że doszły do tego wzdęcia, bardzo śmierdzące bąki, a do planowanej korekcji zębów było jeszcze kilka dni. Ale ponieważ waga znowu zaczęła spadać, a boby się lepić, polecieliśmy wcześniej do lekarza, skorygowaliśmy zęby (choć podobno nie były jeszcze najgorsze) i czekaliśmy na poprawę. Niestety nie nastąpiła. Objawy były cały czas podobne do innych choróbsk - miękkie boby, wzdęcia, brzydko pachnące bąki i ciągły, choć niewielki, spadek wagi (Vabiś jest ważony dwa razy dziennie - waga spadała ok. 10 g na dobę), dwa dni po korekcji doszło jeszcze złe samopoczucie - siedział w kącie klatki jak kura na grzędzie. Ale poza tym jadł całkiem normalnie. Pognaliśmy na usg i pobranie krwi - już w trakcie badania pierwszy raz padła diagnoza - zapalenie trzustki. Choć Pani doktor zastrzegła, że wykrycie zapalenia trzustki badaniem obrazowym jest generalnie bardzo trudne, w naszym przypadku nie podobało jej się zaciemnienie przy ujściu dwunastnicy. Niestety diagnozę potwierdziło badanie krwi, a dokładnie poziomu enzymów trzustkowych.
Żeby precyzyjniej opisać - u Vabika zdiagnozowano zapalenie zewnątrzwydzielniczej części trzustki, bardziej "po polsku" - chodzi o to, że trzustka wydziela za dużo soku trzustkowego i zamiast zajmować się tylko trawieniem tłuszczu z pokarmów niszczy też komórki własnego organizmu.
Przyczyny - nie do końca poznane, ale najprawdopodobniej w naszym przypadku to pokłosie uszczerbku w uzębieniu, przez który Vabik nie do końca prawidłowo gryzie, niestety je za mało siana i w związku z korektami zębów jest często w stresie.
Leczenie - właściwie nie ma leczenia jako takiego - organizm sam musi sobie poradzić z zapaleniem, jest tylko wspomagany po pierwsze kroplówkami, których zadaniem jest przyspieszyć wypłukanie nadmiaru soków (na razie mamy zalecone 7 kroplówek, po badaniach zobaczymy co dalej). Po drugie podawana jest no-spa, żeby mniej bolało. Po trzecie - osłonowo niezbyt mocny antybiotyk (konkretnie bactrim), żeby nie rozwinęło się węwnątrzustrojowe zakażenie. No i oczywiście dieta (pewnie do końca życia) polegająca na wyeliminowania tłuszczu (co prawda chłopaki generalnie nie dostają żadnych ziaren, orzechów itp., ale np. w karmie, którą mają, mimo że bez ziaren i tak jest trochę tłuszczu)
Rokowania - do końca nie wiem, Pan doktor nie odpowiedział wprost. Powiedział tylko, że paskudztwo należy do chorób przewlekłych i nie łatwo je opanować... Enzymy trzustkowe pewnie będziemy musieli sprawdzać co jakiś czas, antybiotyk co najmniej 2 tyg., a kroplówki zależnie od wyników badań.
Postaram się po badaniach trochę jeszcze dopisać. Mam nadzieję, że będzie jak najmniej takich przypadłości, ale jak już się komuś przydarzą, to nasze doświadczenie będzie jakąś wskazówką.
09.10 Jesteśmy po kontrolnych badaniach krwi. Zalecone wcześniej kroplówki i leki poprawiły nieco sytuację - tzn. kondycja prosinki jest lepsza, nie siedzi już nastroszony jak kura, bobki też nieco lepsze. Wyniki krwi z jednej strony się poprawiły - tzn. wskazują na mniejszy stan zapalny, natomiast poziom enzymów trzustkowych nadal jest podwyższony (trochę wzrósł od poprzedniego badania).
Po konsylium lekarskim mamy zmienione leczenie, zalecenia dietetyczne oraz zalecenia dalszych badań:
- zmiana antybiotyku na enrofloksacynę, to ona jest zalecana przede wszystkim w zapaleniu trzustki; ponieważ jelita Vabika źle znoszą enroxil dopyszczny, będziemy przez min. 10 dni podawać antybiotyk w zastrzykach
- lek o nazwie amylan dodawany do pokarmu - to lek zmniejszający produkcję endogennych enzymów
- całkowita zmiana diety na stricte "trzustkową" - dieta ma być zupełnie włóknista, mamy podawać tylko Herbi Care, siano w dużych ilościach, suszki i świeże zioła. Zabronione: korzenie, bulwy, części spichrzeniowe - nie do końca wiem, o co chodzi, ale generalnie mamy nie podawać żadnych pokarmów roślinnych zawierających tłuszcze oraz zielonych części roślin (liści wszelakiej maści poza ziołami), granulatów, mieszanek zbożowych, owoców
- 20 października kolejne badania krwi ze szczególnym uwzględnieniem hormonów tarczycowych (jest podejrzenie, wynikające z doświadczeń z innymi zwierzętami, że stan zapalny jest związany z tarczycą)
23.10 Kolejna wizyta kontrolna i badania krwi za nami. 2,5 tygodnia zaleconej diety i podawania leków sprawiły, że stan Vabika bardzo się poprawił - zaczął przybierać na wadze, prawidłowo (jak na niego) ścierał zęby i wreszcie zaczął mieć w miarę normalne bobki. Pan Doktor nawet się nieco zdziwił dobrą formą prosiaka. W związku z poprawą odsunięty został pomysł, że może winowajcą jest tarczyca, więc robiliśmy tylko kontrolne badania trzustkowe i morfologię. I tu niemiła niespodzianka - mimo dobrego stanu Vabika, wyniki się nie zmieniły - nadal dość wysoki poziom enzymów trzustkowych i trochę podwyższone leukocyty.
Zalecenia co do dalszego postępowania - antybiotyk jeszcze na 7 dni, utrzymanie diety (herbi care + siano + suszki + świeże zioła) z włączeniem suchej karmy bezzbożowej (chłopaki jedzą JR Farm Grailness complete) z jednoczesnym odstawieniem amylanu. To ostatnie do obserwacji, ponowne włączenie enzymów będzie uzależnione od jakości bobów. Kontrola 5.11.