W piątek zasnęła Bona, adoptowana w sierpniu 2010 roku. Cały czas mam wrażenie, że Bonka niedługo do nas wróci, że nie ma jej z nami tylko chwilowo. Była bardzo towarzyską, odważną i gadatliwą świnką. Robiła piękne stójki, prosząc o jedzenie. Głośno krzyczała, dopominając się o jedzenie. Czasem tak zawzięcie, że aż uszy jej chodziły. Śmiałam się z mężem, że Bonia niedługo na tych uszach odleci. Odeszła niespodziewanie w wyniku nagłego, rozległego wzdęcia. W czwartek wieczorem było jeszcze dobrze. Po przebytych problemach z zębami zaczynała już powoli sama jeść natkę i koperek. W piątek nie zdążyliśmy dotrzeć do lecznicy. Przepraszamy Cię Bonciu za to, że nie zdążyliśmy. Bardzo Cię kochamy. Nie chcę myśleć o Tobie w czasie przeszłym.
Poniżej ostatnie zdjęcie loszki, zrobione w nocy po karmieniu papką około tydzień przed jej odejściem. Śpij spokojnie, kochana...
