CAVIARNIA

Jakieś 10 dni temu zauważyłam, że mój długowłoso-rozetkowy Pasztet skrócił sobie trochę długą sierść po boczkach. Wzięłam go na dokładne oględziny, ale nic nie znalazłam- żadnych ran, strupków, łysych miejsc, łupieżu, zaczerwienień ani niczego co by po nim chodziło. Profilaktycznie wysprzątałam (trociny) i zdezynfekowałam klatkę, wyprałam norko-hamaczki, a Pasztet i jego współlokator Krokiet odbyli kąpiel w Nizoralu. Wydawało mi się, że chwilę było lepiej, ale Pasztet znowu zaczął się gryźć i drapać intensywniej niż pozostałe świnki. Napisałam o tym na forumowym shoutboxie, gdzie dostałam odpowiedź, że równie dobrze może to być świerzb, dlatego natychmiast pojechałam do swojego lokalnego weterynarza, który bez skrobania stwierdził, że może to być wszystko i profilaktycznie kazał dać iwermektynę (vetemectin 10mg/1ml) Pasztetowi i Krokietowi. Dałam im więc po kropelce (ok. 0,05 ml) na skórę.

Z racji, że wolę wiedzieć z czym walczę, pojechałam do innego weterynarza na porządne oględziny i pobranie zeskrobiny do badania. W zeskrobinie pobranej z obu rozetek na udkach (gdzie dzień wcześniej minimalnie skrócił sierść), z grzbietu gdzie się często drapie oraz z brzuszka NIC nie było. Żadnego świerzbu, chejetelli, sporów grzybów, gnid. Pod lupą Pani weterynarz obejrzała całe ciało Pasztecika- uszka, stópki, pachwiny, paszki, skórę- też nic poza lekkim, miejscowo występującym łupieżem. Powiedziała, że łupież może być efektem wysuszającego działania nizoralu i to teraz wtórnie swędzi Pasztecika. Oględziny pod lampą Wooda również nie wykazały grzybicy, ale z racji, że niektóre rodzaje grzybów nie świecą w UV, całkowicie tej opcji nie wykluczyła, z tego powodu mam świniaka jeszcze wykąpać ze 2 x w nizoralu.
Tu zamieszczam dokładny opis otrzymany od weterynarza:


Dodam, że Pasztet nie drapie się non stop. Gdy np. śpi czy sobie po prostu leży i odpoczywa, jest spokój, potrafi się nie drapać przez dłuższy czas. Natomiast gdy przychodzi pora jego aktywności, gdy np. zaczynają się szaleństwa po jedzeniu, wtedy zaczyna się drapać i są to takie serie: pogryzie się w boczek z lewej strony, później z prawej, od razu pachwinka, później podrapie grzbiet, a na koniec jeszcze pogryzie się po brzuszku. Jak zacznie to powtarza taką serię po kilka razy z przerwą na jedzenie, picie, czy zabawę z Krokietem. Później się kładzie i najczęściej wtedy jest spokój od drapania, lub wtedy robi to sporadycznie.

Do diety nie wprowadzałam nic nowego, trociny wciąż te same. Miał ktoś podobny przypadek? Może to faktycznie kwestia lekko suchej skóry... Innym prosiakom na tej samej diecie, utrzymywanych w tych samych warunkach nie dzieje się nic.

Wygląda, że to problem raczej pielęgnacyjny niż zdrowotny. Pewnie rzeczywiście przesuszyła mu się skóra. Podawaj mu, zgodnie z zaleceniem weterynarza, siemię lniane. Możesz też zrobić mu odżywczą "maseczkę" na skórę i futro i wysmarować go jakimś zdrowotnym olejem, np. kokosowym albo arganowym. Lniany też jest dobry, tylko obawiam się, że trudno byłoby go potem zmyć z sierści , tak, że lepiej stosować go wewnętrznie.

Podaję siemię, tylko ile oni z tego jedzą to już inna sprawa W całości podawane wyrzucali z miseczki, zmielone też raczej mizernie wyjadają. Kupiłam wczoraj olej lniany więc może nim będę polewać pokarm? Zgodnie zaleceniem weterynarza podaję też witaminę A+E. Wyciskam zawartość kuleczki na warzywo/owoc i podaję. Tą płynną witaminą A+E Pani weterynarz kazała mi też smarować przesuszone, swędzące miejsca.

Spróbuję mu zrobić maseczkę z olejku arganowego, oby mu w końcu przeszło..

A jakbyś zrobiła kleik ze zmielonego siemienia lnianego i podała ze strzykawki bezpośrednio do pyszczka? Oczywiście strzykawka bez igły, dobra jest insulinowa.