Strata towarzysza (NAPRAWDE, zostałam saamaaa...?)
: 23 lis 2024, 21:15
Cześć wszystkim,
Jakiś czas temu trafiłem na stronę Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morskim i od razu poczułem, że to dobre miejsce, żeby się poradzić.
1,5 roku temu przygarnąłem dwa prosiaczki. Nikt ich nie chciał, a mnie zrobiło się ich szkoda. Niestety miały już 4–5 lat i kilka dni temu, 20 listopada, jeden z nich – Kubuś – odszedł.
Nie miałem wcześniej większego doświadczenia w opiece nad świnkami morskimi. Próbowałem dowiedzieć się, jak je lepiej zrozumieć, czytając różne artykuły w internecie, ale najwyraźniej to za mało. Oba były wcześniej trzymane w bardzo kiepskich warunkach – w klatce przeznaczonej dla jednej świnki mieszkały obie. Dlatego właśnie je wziąłem do siebie. Mam jednak do siebie żal, że wcześniej nie zaangażowałem się bardziej i nie zwróciłem większej uwagi na stan zdrowia Kubusia. Może gdybym wcześniej poszedł do weterynarza, specjalista dostrzegłby coś, co dałoby się jeszcze uratować.
Na marginesie – osoba, od której dostałem świnki, była przekonana, że to parka, i dziwiła się, czemu nie ma młodych. Wyjaśniło się to już podczas wizyty u weterynarza dzień po adopcji – obaj to samce.
Drugi prosiaczek, Grubson, został teraz sam. I tu pojawia się moje pytanie: czy powinienem adoptować dla niego towarzysza? Czy będzie to dla niego lepsze? Wiem, że świnki morskie są bardzo stadnymi zwierzętami, a nie chciałbym, żeby Grubson wpadł w apatię z powodu samotności.
Zastanawiam się, czy lepiej wziąć samca, czy samiczkę (oczywiście z kastracją, jeśli to będzie samiczka). Chcę podjąć najlepszą decyzję dla jego dobra. Może ktoś z Was miał podobne doświadczenie i podpowie, jak postępować w tej sytuacji?
Z góry dziękuję za wszelkie rady!
Jakiś czas temu trafiłem na stronę Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morskim i od razu poczułem, że to dobre miejsce, żeby się poradzić.
1,5 roku temu przygarnąłem dwa prosiaczki. Nikt ich nie chciał, a mnie zrobiło się ich szkoda. Niestety miały już 4–5 lat i kilka dni temu, 20 listopada, jeden z nich – Kubuś – odszedł.
Nie miałem wcześniej większego doświadczenia w opiece nad świnkami morskimi. Próbowałem dowiedzieć się, jak je lepiej zrozumieć, czytając różne artykuły w internecie, ale najwyraźniej to za mało. Oba były wcześniej trzymane w bardzo kiepskich warunkach – w klatce przeznaczonej dla jednej świnki mieszkały obie. Dlatego właśnie je wziąłem do siebie. Mam jednak do siebie żal, że wcześniej nie zaangażowałem się bardziej i nie zwróciłem większej uwagi na stan zdrowia Kubusia. Może gdybym wcześniej poszedł do weterynarza, specjalista dostrzegłby coś, co dałoby się jeszcze uratować.
Na marginesie – osoba, od której dostałem świnki, była przekonana, że to parka, i dziwiła się, czemu nie ma młodych. Wyjaśniło się to już podczas wizyty u weterynarza dzień po adopcji – obaj to samce.
Drugi prosiaczek, Grubson, został teraz sam. I tu pojawia się moje pytanie: czy powinienem adoptować dla niego towarzysza? Czy będzie to dla niego lepsze? Wiem, że świnki morskie są bardzo stadnymi zwierzętami, a nie chciałbym, żeby Grubson wpadł w apatię z powodu samotności.
Zastanawiam się, czy lepiej wziąć samca, czy samiczkę (oczywiście z kastracją, jeśli to będzie samiczka). Chcę podjąć najlepszą decyzję dla jego dobra. Może ktoś z Was miał podobne doświadczenie i podpowie, jak postępować w tej sytuacji?
Z góry dziękuję za wszelkie rady!