CAVIARNIA

* Imię świnki - KMINEK
* Wiek świnki - ok. 1 rok
* Płeć - samiec
* Numer adopcyjny - 5473
* Informacje dot. adopcji zwierzęcia - do adopcji do innego samca lub do sterylizowanej samiczki
* Stan adopcji - DS, Klaudiawally


Kto wydał zgodę na założenie wątku: Pucka

Kminek to gaduła jakich mało. Podczas wizyty w lecznicy pyszczek mu się nie zamykał. Szybko zorientował się w zwyczajach DT. Pierwszy woła gromko o jedzenie. Niektórych warzyw nie zna, ale myślę, że szybko się do nich przekona, choć pochylony nad miską komentuje jej zawartość wybierając ulubione kąski i omijając z niesmakiem resztę. Lubi sobie pobrykać i choć nie jest wielką świnką wprawia w drgania również sąsiadujące klatki, pokwikując przy tej zabawie cienkim głosikiem. Pcha się do chłopaków mieszkających po sąsiedzku i zagaduje donośnie. Boi się człowieka. Zwiewa natychmiast pod hamaczek, który sobie upodobał i wykorzystuje w charakterze schronu, punktu obserwacyjnego lub leżaka, a raczej trampoliny. Chwili nie usiedzi spokojnie, wszystko go interesuje i przeraża jednocześnie. Chłopaczek ma mnóstwo do powiedzenia w każdych okolicznościach. Intryguje go gra sąsiadów na prętach. Do tego stopnia, że sam podejmuje próby w tym kierunku, choć na razie bez powodzenia. Najbardziej śmieszy mnie, gdy urąga głośno spod zadaszenia, "bezpiecznie" ukryty przed wszelkim niebezpieczeństwem: łepetyny nie widać, ale cała reszta świniaka wystaje na zewnątrz... Będzie ktoś miał z niego ogromną pociechę!

Jaki lokaty koleżka!

Dostaliśmy wyniki badań bobów. Kminek nie ma żadnego życia wewnętrznego, co cieszy mnie niepomiernie! Puściłam młodego na wybieg z moimi chłopakami, żeby zobaczyć jak zareaguje. No i zobaczyłam... To jeszcze zupełny dzieciak, którego nikt nie nauczył zasad bycia świnkochłopakiem. Rozradowany smarkacz biegał od jednego do drugiego kolegi kwicząc i gruchając radośnie. Wkładał pysio do samczych paszcz, zupełnie nieświadomy, że każdy z wujów może go potężnie dziabnąć. Obtańcowywał obydwu nowych kumpli jak szczeniak! Ten bardziej doświadczony zabrał się dziarsko do ustalania hierarchii, ale Kminek okazał się nadzwyczaj pojętnym uczniem i starszego prosiaka kompletnie zaskoczył. Duży usiłował na małego wleźć, a ponieważ nie zdołał, fiknął zadkiem i uciekającemu siknął na kudłaty boczek. Młody szybko "rozkminił" na czym polega nieznana mu dotąd zabawa. Popędził gruchając i popiskując do drugiego samczyka. Próbował na niego wleźć, ale ponieważ wpadli na ten koncept jednocześnie, nic z pomysłu nie wyszło. Drugi zdecydował się na rejteradę pod kłaki silniejszego kumpla. W trakcie ucieczki został szczodrze obsikany przez młodego, który podpatrzonym u starszego wuja sposobem fiknął kuprem w stronę dezertera i siknął nań celnie ze szczerego serca. Na takie dictum najstarszy zaczął trzaskać zębami, młodszy dołączył. Zmartwiałam, gotowa do natychmiastowej akcji ratunkowej i wtedy małolat uruchomił siekacze... Niczym tykająca bomba, no bombeczka raczej, pełen animuszu Kminek wystartował do największego, wsadził trzaskającą paszczę prosto w zirytowany świński dziób wuja i... zagruchał, po czym jak młode koźlę wykonał rundę wokół starszaków. Obaj moi chłopcy zgłupieli kompletnie! Przygotowana do zadania brutalnego dyscyplinującego dziaba paszcza wuja pozostała otwarta... Drugi przysiadł na ten widok, bo chyba oczom własnym nie wierzył... Zupełnie jak ja!
Kminek, bystry, towarzyski, pełen dziecięcej beztroski czeka na poważne oferty w sprawie kochającego domku na zawsze!

cudny

Wieczorem jedziemy na próbne łączenie. Prosimy o kciuki, żeby się młody dogadał z rezydentem.

Och super, to trzymamy

Kminek został w nowym domu. Czekał już wybieg na kocyku i góra siana. Rozrzucone plastry marchwi i ogórka oraz natka pietruchy skutecznie rozpraszały kandydatów na przyjaciół. Ganiali się z rezydentem niemal godzinę. Było turkotanie, kręcenie kuperkami i mnóstwo gadania. Nie obyło się bez trzaskania zębiszczami. Chłopaki stoczyli jedną bójkę błyskawiczną, ale chyba obaj doszli do wniosku, że nie tędy droga. W miarę upływu czasu zaczęli się dyskretnie pokładać i ziewać szeroko. Rezydent rozciągał się "jamnikiem" tak, że brzuch dotykał podłoża. Kminek "gubił" zadek i usiłował trzymać fason zadzierając łebek do góry. Zmęczyli się obaj bardzo. Czekam na wieści, czy po nocy wszystko będzie w porządku. Fantastyczny dom! Kminek wygrał los na loterii, oby go nie zmarnował. Panowie to niemal równolatki, żaden nie ma jeszcze roku. Pasują do siebie i zabawni są bardzo. Oby się udało!

Jaki kapitalny młodzieniec! Uśmiałam się serdecznie czytając opisy jego konfrontacji z innymi samcami. Trzymam kciuki.