Nasza historia
: 03 maja 2021, 18:01
Witajcie Wszyscy,
Mania i Frania, z zoologika, nikt nie potrafił określić ich wieku. Byłyśmy z Manią, a z Franią nadal jesteśmy razem 3,5 roku. Ich wiek określam, tylko na podstawie tego, że po przyniesieniu ze sklepu bardzo szybko urosły, więc dedukuję że były młode. Powiedźcie proszę, czy starsze świnki, jeśli zaczynają otrzymywać właściwy pokarm, również mogą zacząć zwiększać rozmiar, nie tylko samą wagę (przyniesione do domu zawsze lądowały pod najmniejszymi szafeczkami, potem już nigdy nie mogły się tam wcisnąć).
Frania od początku dominowała. Zdarzało się, że traktowała Manię ząbkami, warczała na nią. Mania zawsze była mniejsza. Gdy zobaczyłam kilka miesięcy temu, że chudnie, pomyślałam, że to przez to zdominowanie, że nigdy nie może w spokoju się najeść. Zamontowaliśmy półeczkę na której drzemała i dostawała porcje dodatkowego jedzenia, smakołyki otrzymywała też kilka razy wciągu dnia przy okazji głaskania. Jeszcze dwa tygodnie temu zdarzało się jej nas budzić nocnym bieganiem i chrumkaniem, bo Mania zawsze dokądś zmierzając miała w zwyczaju to sygnalizować. Zareagowałam zbyt późno. Dramat trwał, a ja nic nie zauważyłam.
MANIA - Początek końca zaczął się w ubiegły weekend. Ciężki oddech, "chodzące boczki" u Mani. Wizyta u weterynarza, który z papugami mnie nie przyjął, bo się z nimi nie zajmuje, ale świnki owszem. W przychodni były i inne gryzonie.
- Poniedziałek: antybiotyk, lek przeciwzapalny. - Wtorek: wyniki krwi (wątrobowe podwyższone, ale nie ma paniki), skierowanie na USG klatki piersiowej. - Czwartek - wet. specjalista: Po USG - płyn w klatce piersiowej, odma, zapalenie płuc, kontynuacja leczenia, w tym leki na zejście płynu. - Piątek: Kardiolog i drugi specjalista od świnek - prawdopodobnie zapalenie mięśnia sercowego, ale problemy z sercem są tylko skutkiem innego schorzenia. Wykryty guzek na tarczycy. Temperatura 42 stopnie. Zaczyna przelewać się przez ręce. Decydujemy, żeby zasnęła już w spokoju. Mania cały ten czas ostatnich męczarni piła, jadła, wychodziła z klatki. Chrumkała, choć ciszej. Na pożegnanie spałaszowała ulubioną botwinkę i cykorię.
FRANIA - W piątek rano zaczyna kichać, z noska katar. Jedzie z Manią. Z Manią czekam na echo serca, kiedy w między czasie dowiaduję się, że Frania ma: cukier w moczu, guza (cysta macica, jajnik, ale raczej rak....), bo powiększone węzły chłonne i jeszcze chyba wadę zgryzu. Nie pamiętam. Za dużo tego wszystkiego. Jutro USG i podstawowe wyniki krwi, na histopatologię trzeba dłużej poczekać. Je, pije, ale już nie chrumka na dźwięk otwierania lodówki. Może to Tramal i reszta leków, może smutek po Mani. Tak ją traktowała, ale jednak to była koleżanka, a teraz jest sama. Przed nią ciężki czas.
Jedyne co mnie pociesza, to że choć przez ten króciutki czas obie zaznały ciepła, pieszczot, spokoju (względnego - mam też dwa pierzaki - papugi), mogły dreptać do woli, jeść ulubione rzeczy. Z drugiej strony mogły też trafić na kogoś, kto durnie nie sądziłby że jedna jest po prostu mniejsza, a druga większa, a obie w tym samym czasie toczą choroby.
Kochani, zobaczę co dalej z Franią i pewnie wrócę po rady. Nie chcę jej zamęczać, ale póki jestem w domu, staram się by cały czas była przy mnie.
Pozdrawiam,
Marta
Mania i Frania, z zoologika, nikt nie potrafił określić ich wieku. Byłyśmy z Manią, a z Franią nadal jesteśmy razem 3,5 roku. Ich wiek określam, tylko na podstawie tego, że po przyniesieniu ze sklepu bardzo szybko urosły, więc dedukuję że były młode. Powiedźcie proszę, czy starsze świnki, jeśli zaczynają otrzymywać właściwy pokarm, również mogą zacząć zwiększać rozmiar, nie tylko samą wagę (przyniesione do domu zawsze lądowały pod najmniejszymi szafeczkami, potem już nigdy nie mogły się tam wcisnąć).
Frania od początku dominowała. Zdarzało się, że traktowała Manię ząbkami, warczała na nią. Mania zawsze była mniejsza. Gdy zobaczyłam kilka miesięcy temu, że chudnie, pomyślałam, że to przez to zdominowanie, że nigdy nie może w spokoju się najeść. Zamontowaliśmy półeczkę na której drzemała i dostawała porcje dodatkowego jedzenia, smakołyki otrzymywała też kilka razy wciągu dnia przy okazji głaskania. Jeszcze dwa tygodnie temu zdarzało się jej nas budzić nocnym bieganiem i chrumkaniem, bo Mania zawsze dokądś zmierzając miała w zwyczaju to sygnalizować. Zareagowałam zbyt późno. Dramat trwał, a ja nic nie zauważyłam.
MANIA - Początek końca zaczął się w ubiegły weekend. Ciężki oddech, "chodzące boczki" u Mani. Wizyta u weterynarza, który z papugami mnie nie przyjął, bo się z nimi nie zajmuje, ale świnki owszem. W przychodni były i inne gryzonie.
- Poniedziałek: antybiotyk, lek przeciwzapalny. - Wtorek: wyniki krwi (wątrobowe podwyższone, ale nie ma paniki), skierowanie na USG klatki piersiowej. - Czwartek - wet. specjalista: Po USG - płyn w klatce piersiowej, odma, zapalenie płuc, kontynuacja leczenia, w tym leki na zejście płynu. - Piątek: Kardiolog i drugi specjalista od świnek - prawdopodobnie zapalenie mięśnia sercowego, ale problemy z sercem są tylko skutkiem innego schorzenia. Wykryty guzek na tarczycy. Temperatura 42 stopnie. Zaczyna przelewać się przez ręce. Decydujemy, żeby zasnęła już w spokoju. Mania cały ten czas ostatnich męczarni piła, jadła, wychodziła z klatki. Chrumkała, choć ciszej. Na pożegnanie spałaszowała ulubioną botwinkę i cykorię.
FRANIA - W piątek rano zaczyna kichać, z noska katar. Jedzie z Manią. Z Manią czekam na echo serca, kiedy w między czasie dowiaduję się, że Frania ma: cukier w moczu, guza (cysta macica, jajnik, ale raczej rak....), bo powiększone węzły chłonne i jeszcze chyba wadę zgryzu. Nie pamiętam. Za dużo tego wszystkiego. Jutro USG i podstawowe wyniki krwi, na histopatologię trzeba dłużej poczekać. Je, pije, ale już nie chrumka na dźwięk otwierania lodówki. Może to Tramal i reszta leków, może smutek po Mani. Tak ją traktowała, ale jednak to była koleżanka, a teraz jest sama. Przed nią ciężki czas.
Jedyne co mnie pociesza, to że choć przez ten króciutki czas obie zaznały ciepła, pieszczot, spokoju (względnego - mam też dwa pierzaki - papugi), mogły dreptać do woli, jeść ulubione rzeczy. Z drugiej strony mogły też trafić na kogoś, kto durnie nie sądziłby że jedna jest po prostu mniejsza, a druga większa, a obie w tym samym czasie toczą choroby.
Kochani, zobaczę co dalej z Franią i pewnie wrócę po rady. Nie chcę jej zamęczać, ale póki jestem w domu, staram się by cały czas była przy mnie.
Pozdrawiam,
Marta