Ooo, no proszę, mówisz i masz

Ten Twój Farciarz to faktycznie ma farta, że go te nożyce obok nie zgoliły

Fajne te Twoje prośki i nie tylko prośki, jest na kogo popatrzeć. A co do łysolków, to będę zupełnie szczera, najpierw mi się trochę te łyse świniaki nie podobały, takie małe pofałdowane hipopotamy

To młoda mi takie ciśnienie w domu wygenerowała, że bierzemy świnię i ma być łysa i tylko łysa i łysa i już! Wypatrzyła gdzieś w Kakadu jakąś biedę, na której to kupno ja się nie zgodziłam i przetrząsalyśmy całą Polskę w poszukiwaniu gołego adopciaka. Prośka przyjechała z Wrocka do Wawy, a teraz to przecież moja ukochana świnia jest. Zresztą to moje dziecko takie gotyckie zapędy ma, najchętniej trzymałaby nietoperze, albo sowę (a ulubiona przytulanka to mały pasiak, który każdego dnia wędruje z nią do szkoły), ale ostatecznie czarna goła świnia też mogła być, hłe hłe hłe. Podziwiam ją natomiast za samozaparcie, bo o swojego chomika walczyła do końca, nawet do USG trzymała i pomagała weterynarzowi, potem odwiedzała po operacji w szpitaliku, pomagała dawkować i podawać leki. Nwm, może weterynarz nam wyrośnie. Teraz też mnie już tłucze, że prosiaki mają na wizytę do JEJ weterynarza się udać i mam dziwne wrażenie, że nawet tak bardzo nie chodzi o same prosiaki, co o wizytę w lecznicy, to ją interesuje... A wracając do tematu to gołe prośki mi się podobają, ale np. łyse koty, psy, szczury czy myszy jakoś tak do mnie nie przemawiają, wstyd się przyznać... Paprykarz, ile Ty kobieto miesięcznie wydajesz na utrzymanie tego swojego inwentarza?

Tak patrzę po swoich zwierzach, a mam ich zaledwie 5 sztuk w domu (akwa i ryb to już nawet nie liczę), ale to są dosłownie studnioskarbonki bez dna

PS> A Twoja Agatka wygląda zupełnie tak samo jak moja dawna świnka rozetka Zulka, no dosłownie siostra ksero.