Jestem, jestem, dopiero zobaczyłam Wasze posty! Tak to jest, że na własny wątek człowiek nigdy nie ma czasu
Ale dziś jest dzień szczególny...
Urodziny Isi, mojego Małego Pisklaczka, mojej gwiazdki najukochańszej, peruwiańskiej księżniczki
Wszyscy wiedzą, co do niej czuję, wszyscy oprócz niej samej, mojej głupiutkiej, trochę histerycznej, rozczochranej, sfilcowanej...
mój Kocie Kurzu Ty!
Oczywiście "urodziny" są umowne, to dzień kiedy dwa lata temu Isia trafiła do naszego domu. Była malutka, ale nie wiem, kiedy dokładnie się urodziła.To była miłość od pierwszego wejrzenia.
Gdyby nie ona (i reszta stada) chyba nie robiłabym tego, co robię teraz
No dobra, koniec pitolenia, czas na fotki z imprezy!!!
Tort, jeszcze w stanie nienaruszonym...
...i już w trakcie konsumpcji
Szczęśliwa solenizantka (czy jubilatka, nigdy nie wiem )
a tutaj Mary chwyciła w zęby liść cykorii i próbowała się z nim ukryć w domku, ale jak widać, zablokowała się w wejściu:)))

..musiała ją pożreć na miejscu...szybko szybko, bo ktoś zabierze!:))
na koniec Isia sprawdza, czy sypnęli coś suchego do chrupania
Teraz wszystkie leżą i wiążą sadełka...no, dobra, Inka została, dojada smutne resztki...jak zwykle..
Pozdrawiamy!