Strona 10 z 200
Re: Gonzo(karpatkowy laborant) i Harvey
: 26 wrz 2014, 12:16
autor: DankaPawlak
Ja okrywam klatkę mokrym ręcznikiem - pomaga.
Jeśli mały ciężko oddycha (a przy tym oddychaniu tak dziwnie unosi się kuperek), to znaczy, że może mieć wodę w płucach lub osierdziu. Wtedy trzeba natychmiast podawać furosemid (na receptę).
Mój Meluś też miał podobne objawy i okazało się, że ma kardemiopatię rozprzestrzeniową - czyli chore serce.
Kuracja furosemidem dała mu dodatkowe pół roku życia. Pewnie pożyłby dłużej, ale w jego wypadku pojawił się też silnym stres związany z koszmarnym psem współlokatorki.
Trzymam kciuki za Twojego świnka.
Re: Gonzo(karpatkowy laborant) i Harvey
: 26 wrz 2014, 18:44
autor: Harvejowa
Jak to jest z płynem w płucach ? to jest jak wydzielina którą my odksztuszamy ? czy coś innego? To dla mnie ważne...fajnie gdyby ktoś dokładniej to opisał... czy zbiera się w całych płucach, czy ma swoje preferencje... czy uniemożliwia pobieranie wystarczającej ilości tlenu przez zalepianie pęcherzyków płucnych, czy ma inny mechanizm? Go gdyby to było "Woda w płucach" - już by nie żył. Czy to działa tak jak w ludzkim zapaleniu płuc ?
Re: Gonzo(karpatkowy laborant) i Harvey
: 26 wrz 2014, 19:19
autor: kimera
http://www.kardiolo.pl/wodawplucach.htm Tu jest proste objaśnienie.
Zapalenie płuc może być skutkiem obecności przesięku spowodowanego niewydolnością serca.
Re: Gonzo(karpatkowy laborant) i Harvey
: 26 wrz 2014, 19:38
autor: DankaPawlak
Nie, woda w płucach czy osierdziu - to po prostu woda zbierana z organizmu.
Sygnał ostrzegawczy: dziwne oddychanie przy którym jak pisałam specyficznie unosi się tyłeczek (ma się wrazenie jakby zwierzak mocno oddychał samym kuperkiem).
II stadium: rzężenie, oddychanie jest głośne, zwierzak traci apetyt, siedzi w jednym miejscu.
W stadiu poprzedzającym zgon, płuca topią się w wodzie (zamiast tlenu w pęcherzyki wdziera się woda). Pojawiają się bąbelki wody wypływające z nosa + wszystkie poprzednie objawy.
Gdy nie pomaga furosemid, wet może wkłuć się do płuca i wypompowywać wodę strzykawką. Po opróżnieniu płuca, można z powrotem próbować furosemidu, ale szanse, że woda nie wróci w tej ilości nie zawsze są duże ....
Grunt to dobry wet i wykonanie usg górnej części ciała świnka. Wtedy widać ile jest wody i gdzie się znajduje.
Nawet jeśli nie jest jej dużo, trzeba uważnie obserwować zwierzaka. Mój Meluś zmarł miesiąć po usg, które wykazało niewielkie ilości wody. W ciągu 4 tygodni zmieniło się wszystko.
Twojemu Havrejowi napewno można pomóc.
Poproś weta o kontrolę świnka pod kątem tej wody i zniżkę na usg - może się uda?
Re: Gonzo(karpatkowy laborant) i Harvey
: 26 wrz 2014, 22:06
autor: Harvejowa
Termin "woda'' jest bardzo potoczny dlatego pytałam, czy ktoś wie na ten temat coś więcej. To tak samo jak ze słynną wodą w kolanie, która nie ma nic wspólnego z wodą. Pytałam też o mechanizm działania tej "wody". To fajne jak na forum wszyscy stawiają diagnozę, straszą i uśmiercają...
Wiem, że często na forum pojawiają się ludzie bagatelizujący problemy zdrowotne zwierzaka ale ja do takich nie należę... Wiem, że mogę wstać rano a jego już nie będzie...
Studiuję fizjoterapię i pytałam o zachowanie płynu w celu próby pomocy w oddechu... wystarczy tylko pomyśleć i w łatwy sposób można czasem pomóc.
Bardzo mi przykro, że wasze świnki odeszły i wiem, że moja też może odejść...ale kurcze...potrzebuję o wiele bardziej wsparcia niż czytania, że pojawiają się bąbelki wody wypływające z nosa...
Chcę go wyleczyć i robię co mogę...proszę odpowiadajcie na moje pytania ale nie piszcie czarnego scenariusza...
Wystarczająco stresuje mnie słuchanie jego oddechu 24h i próby pomocy...jeżdżenie do weterynarza, RTG, zastrzyki...robię co mogę...

Re: Gonzo(karpatkowy laborant) i Harvey
: 26 wrz 2014, 23:32
autor: DankaPawlak
W żadnym miejscu nie stawiałam diagnozy. Pisałam o powikłaniach, na które radzę zwracać uwagę.
A informacje o zagrożeniu i symptomach to twój sprzymierzeniec w trudnej sytuacji.
Warto to wszystko wiedzieć, bo tego rodzaju wiedza to oręż w walce z chorobą - nie straszak.
Wiem, że się boisz, ale gdy przyjdzie co do czego, to właśnie wiedza ci pomoże - będziesz świadoma tego, co się dzieje i będziesz wiedziała co robić, lub do czego przekonywać weterynarza jeśli trafisz na mniej zorientowanego w temacie.
Nie będziesz bezradna.
To lepsze niż wszystkie "będzie dobrze" tego świata.
Re: Gonzo(karpatkowy laborant) i Harvey
: 27 wrz 2014, 7:41
autor: Harvejowa
Dzisiaj jestem odrobinę spokojniejsza, maluch żyje i ma większy apetyt (nawet piszczał jak zawsze po ogórka). Koło 11 pojedziemy do weterynarza...nie chcę czekać do wieczora, bo muszę zdobyć Furosemid ! Wyciągniemy dzieciaka z tego, a w przyszłym tygodniu postaramy się pojechać na echo serca do doktor Ani Olejnicza.
Pani Danuto, wiem że chce pani dobrze i może za ostro zareagowałam ... strasznie mnie dobija ta sytuacja... Maluch ma dopiero kilka miesięcy a już przeszedł tak wiele... Zastanawiam się co złego w życiu zrobił, że musi tak cierpieć...to dla mnie nie fair...
Wczoraj kolega opowiedział mi anegdotę o szklance trzymanej w dłoni nad głową...waży 200-300g ale po dłuższym czasie ten ciężar jest większy... i powiedział "nie napełniaj szklanki" to będzie dobrze, więc teraz już bez zamartwiania się działamy

Dzięki za wszystkie informacje

Wczoraj rozmawiałam dużo przez telefon z DanBeą i duużo się dowiedziałam
Później te bąbelki wody...chyba mam uraz z dzieciństwa..jak miałam 7 lat i świnka źle się poczuła, tata poszedł do sklepu na chwilę a ja siedziałam z nią w samochodzie...zaczęła się dusić...trzymałam ją na rękach i płakała widząc leżące bokiem rozciągnięte ciałko z otwartym pyszczkiem. Chyba nie ma nic gorszego niż śmierć przez brak duszenie
Wrrrr... Odpukać w niemalowane, Gonzo czuje się fantasycznie. Martwi się chyba trochę o kolegę bo często zagląda do niego przez kratki. Słodziaki moje kochane<3 Co nas nie zabije to nas wzmocni.
Re: Gonzo(karpatkowy laborant) i Harvey
: 27 wrz 2014, 10:06
autor: Harvejowa
Powiedzcie mi, czy jest jakieś przeciwwskazanie do trzymania świnki kardiologicznej na trocinach ?
Na 99% Harvey ma faktycznie chore serduszko, dostał furosemid w zastrzyku i wieczorem mam mu dać kroplę dopyszcznie.
Malutko je więc bobki nie są zbyt ciekawe...oby furosemid załagodził sytuację i poprawił mu apetyt na karmę bo chwilowo tylko warzywa i owoce trochę wchodzą. Jutro znów jedziemy na zastrzyk furosemid + Baytril.
Dostanę na płycie zdjęcie rtg więc skonsultuję się z kardiologiem i ruszymy do Zabrza...zła jestem bo w poniedziałek mam zajęcia od 8 do 20 ale nic...najwyżej wyślę z nim "tatusia"
Re: Gonzo(karpatkowy laborant) i Harvey
: 27 wrz 2014, 10:23
autor: anuleczka
Harvejowa pisze:
Dostanę na płycie zdjęcie rtg więc skonsultuję się z kardiologiem i ruszymy do Zabrza...zła jestem bo w poniedziałek mam zajęcia od 8 do 20 ale nic...najwyżej wyślę z nim "tatusia"
a do kogo do Zabrza? bo od serca jest pani doktor Olejniczak- Pytel przyjmuje na Szczęść Boże w Zabrzu, ale trzeba się z nią umówić telefonicznie.
Re: Gonzo(karpatkowy laborant) i Harvey
: 27 wrz 2014, 10:34
autor: Harvejowa
Właśnie tą panią doktor poleciła mi DanBea

Dostałam jej numer telefonu i będę się kontaktować jak tylko dostanę zdjęcie RTG na płycie i maluch będzie się trzymał.
Zadowolony z życia łobuziak wcina sianko z apetytem...jestem dobrej myśli.