Pomyślałam, że może Dosia jest zazdrosna, bo kiedy mała Lusia do mnie podchodziła, to Dośka przybiegała i wciskała się między nią a mnie. Na wybiegu wszystko gra. Lukrecja jest trochę zestresowana, ale chodzi sobie, noskuje, a nawet próbowała Dosi zabierać jedzenie. W klatce jednak natychmiast cała sztywnieje, bo wie, że Dosia przy pierwszej lepszej okazji ją pogoni. Dla Dosi już jest przygotowana na noc osobna klatka, którą postawię obok. Niech się mała trochę zadomowi, a duża ochłonie.
PS. Oficjalnie imię Lukrecja zostaje, bo lukrecje to moje ulubione cukierki
PS.II. Skiti, Silje, jak będziecie w Toruniu, to zapraszam w odwiedziny!
Relacji ciąg dalszy. Prosiaki pół dnia siedzą w jednej klatce. Spięcia były, ale raczej symboliczne, teraz jest spokój, bo dziewczyny zajęły dwa skrajne narożniki i konsekwentnie się ich trzymają. Lukrecja robi się troszkę śmielsza, kiedy Dosia zasypia (Dosia śpi bardzo twardo i coś musi się jej śnić, bo często przez sen macha łapkami, jakby biegała, intensywnie strzyże uszami i, oczywiście, przeżuwa). Wrzucam zdjęcia, na ostatnim widać, jak Lusia podgląda śpiącą koleżankę.
