ufff aparat się znalazł w życiu bym nie pomyślała, że może być w takim miejscu ale do rzeczy:
Szarlotka była w sypialni, żeby miała spokój, zamykany apartament bo kot dzieci itd.
Brana była na kolanka, ręce itd, kiedy była w klatce nie było jej widać zdradziła apartament od Roksi na rzeczy najzwyklejszego pudełka. Podstawiane jedzenie wciągała bez pardonu do pudła i tam pałaszowała ale generalnie nie ujawniała się w klatce, ożywiała się natomiast na rękach.
Dzisiaj przenieśliśmy ją do dużego pokoju, ja tutaj pracuję, tutaj urzęduje moja córka i kot...
Sponiewierany domek postawiłam na pudełku a jedzonko w drugim końcu klatki żeby ośmielić nieco Szarlotkę i utrudnić wciąganie miski pod pudło.
Szarlotka wychodzi tylko kiedy kociambra waruje przy klatce (może brak jest jej jednak zwierzęcia jako przyjaciela - przybywaj druga świnko!)
Tak wygląda warowanie Seti, Szarlottcie widać tylko stopy

(nie oceniajcie na razie niedoskonałości wyposażenia, dopiero się doposażamy).
Seti się znudziła więc wlazła do kontenera (którego szczerze nienawidzi) aby Szarlottę mieć na oku i z czystej zazdrości, bo w kontenerze leży kocyk Szarlotty.
Brzeg klatki w której stoi jedzenie okryłam kocykiem, żeby Szarlotta się nie wstydziła, bo każdy ruch jeszcze ją płoszy i urządza galopadę po klatce w kierunku swojego azylu. Oto zamarła Szarlotta kontemplująca nad michą
Na razie tylko tyle, staram się jej nie napastować ale w dużym pokoju, przy nas jest jednak bardziej pobudzona, nasze głosy ją ośmielają
