Strona 83 z 363

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 07 gru 2015, 23:05
autor: Siula
Już od dłuższego czasu M im sprząta. Dzisiaj nie było nas w domu cały dzień, jak wróciliśmy to właśnie mąż się wziął za sprzątanie a ja byłam w pokoju i mnie zaczęło dusić. :sadness: Żeby tak moi rodzie chcieli się nimi zająć, ale ciężka sprawa... Może jak raz kiedyś bym je odwiedziła to byłoby dobrze. Tylko my kupujemy mieszkanie w innej miejscowości. A te dwa pokoje to będą najwcześniej za dwa miesiące a przecież i tak będę przebywać z nimi w pokoju bo jak? Ja to się nie mogę nimi nacieszyć w ogóle, bo co- samym patrzeniem? Tak bym chciała je tulić i im sprzątać. Właśnie zanim mi wyszło na tych nogach to im na kolanach u mnie pazurki obcinałam. Jak brałam leki to było dobrze, ale ile tak można, już mi nikt recept nie chce pisać- pisałam kiedyś co lekarze na to. Szkoda gadać, Duży też załamany. Jeszcze teraz tyle biegania mamy z kupnem mieszkania żeby zdążyć z kredytem w tym roku.

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 07 gru 2015, 23:10
autor: Asita
Siula, to dziwne, że lekarze nie chcą pisać recept... My tu mamy panią alergolog, która każe do siebie przychodzić min co pół roku i daje maksymalną dawkę, jaką jednorazowo może przepisać. Daje też kartę informacyjną do ogólnego i jak M się kończą leki, to idzie do swojej ogólnej i ona mu przepisuje. Głupio to zabrzmi, ale może przyjedź do Gdańska do tej dermatolog (przyjmuje też z NFZ) i wtedy chociaż raz na rok byś robiła wizyty tutaj. Ona jest naprawdę świetna i rozumiejąca, że człowiek chce być ze swoim zwierzakiem, na które ma uczulenie....

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 08 gru 2015, 8:39
autor: katiusha
Co za chamstwo..Jak to nie chcą recept pisać ?!?!?! :angry:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 08 gru 2015, 12:31
autor: Siula
Byłam dzisiaj u mojego lekarza rodzinnego. Dostałam recepty, zastrzyk w tyłek :o i L4 do niedzieli. Mój lekarz nawet mnie zaskoczył- mówi żeby zrobić testy i w ogóle żeby tak biednych świnek pochopnie nie wydawać, że przecież nogami do nich nie wchodziłam,że może to od czegoś innego. Nawet mnie zaskoczył :D . Muszę poszukać w Poznaniu alergologa, który kocha zwierzęta. Czytałam właśnie o metodzie odczulania biorezonansem, nie wiem czy to działa czy nie, ale chyba już mi nic nie zaszkodzi.

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 08 gru 2015, 12:37
autor: Asita
No pewnie, zawsze jest jakaś alternatywa do wypróbowania. Może akurat na Tobie to się sprawdzi :102: Oby :fingerscrossed: :fingerscrossed:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 08 gru 2015, 20:34
autor: Assia_B
Straszne są te alergie.. Szczególnie jak się tak bardzo kocha zwierzaki :sadness: Powodzenia w szukaniu lekarza! Oby wszystko się udało :fingerscrossed:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 08 gru 2015, 20:41
autor: Siula
Dzięki Assia. Dzisiaj troszkę lepiej, ciągle mam nadzieję,że się uda mi żyć z moimi księżniczkami kochanymi. Nie wyobrażam sobie rozstania, myślałam o tym, ale nie jestem w stanie. Tylko ludzie kochający swoje zwierzaki to rozumieją. Najpierw muszę spróbować wszystkiego co możliwe. Czytałam o tym odczulaniu metodą biorezonansu, można przywieść swoje alergeny, tzn. sierść tylko, oni robią testy i odczulają na konkretny alergen, ludzie pisali,że to działa, może nie na całe życie, ale na parę lat. Nie ma chyba żadnych naukowych dowodów, tylko opinie. Nie wiem sama co myśleć, każdy organizm inaczej reaguje, znajoma mi mówiła,że jej dziecko odczulili tak na mleko.

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 08 gru 2015, 20:49
autor: Assia_B
Rozumiem, bo ja sobie nie wyobrażam oddania moich chłopców... W ogóle sobie nie wyobrażam, że ich nie ma...

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 09 gru 2015, 9:11
autor: katiusha
Fajny ten twój rodzinny :) Rominie (tej zaświnkowanej koleżance z Hiszpanii) ostatnio nasiliła się baaardzo alergia. Ciągałam ją po alergologach. Łzawiła,oko jej napuchło, miała straszną wysypkę na dekolcie i rękach, kichała, rzęziła przy sprzątaniu. Krew poszła do testowania. Bierze cuś, co się nazywa Clatra (od alergologa). Ale chyba bardziej działa na nią to co wymyśliłyśmy z nasza wojskową doktor rodzinną: Loratydyna, którą łyka, Cromohexal i Allergodil do oczu zakraplania, Hydrocortisonum,Diprogenta i Fenistil do smarowania. Wygląda i czuje sie o niebo lepiej po trzech dniach. Zdrówka :fingerscrossed: :fingerscrossed:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 09 gru 2015, 9:53
autor: dortezka
Siula strasznie mi przykro :pocieszacz:
To jasne, że nie chcesz za nic na świecie oddać Księżniczek. Ja też sobie nie wyobrażam życia bez nich.. Małż niby taki obojętny na nie a jak wszedł do weta po kujce Fifci to ją przytulał a wieczorem cichaczem jej przemycał kulki Pigetki bo wie, że Fifka je uwielbia i jej dał "żeby nózia nie bolała po kujce" :szczerbaty:
Przecież tych stworów nie da się nie kochać, nie chcieć przytulać itp. Będzie dobrze, bo musi być. Może to faktycznie od czegoś innego? Dziewczyny już trochę masz a alergia chyba tak bardziej się teraz zaczęła? Może żwir zmieniłaś? może sianko? Może w ogóle to na siano? Mój Małż ma na przeróżne pyłki i teraz też smarka cały czas bo póki co musi im sprzątać i ma z tym sianem i innymi ziołami kontakt. U niego na szczęście wystarcza alertec..
Trzymamy z całą moją gromadką kciuki aby udało się znaleźć przyczynę takich gwałtownych ataków alergii i żeby udało je się wyeliminować a Ty byś mogła spokojnie cieszyć się dziewczynkami :fingerscrossed: :buzki: