uff jestem, w koncu weekend.
lunorek cos niesamowitego

u mnie Luniak tak sie rozklada, jak zaba, ale tylko pod koszulka u Duzego.
U nas wszystko powoli wychodzi na prosta, tak jak pisalam wczesniej, Luna oddycha juz normalnie, kicha sporadycznie (ale nie jest to juz kichanie chorobowe, bardziej takie ´wylazlam z siana´ ). Grzybek wrocil w tym samym miejscu na boczku. Niestety jak do lekarstw dopyszcznych az tupie, tak smarowanie jej sie znudzilo i potrzebuje teraz pomocy drugiej osoby, zeby ja napackac clotrimazolem. Skoltuniona jak nieboskie stworzenie przez te masci.
Elmo zdrowy jak byk i silny tak samo

Kolankowanie nadal jest okropne, ale kiedy siedzi w willi i zaczynam go glaskac to sie rozpuszcza na boki. I gada. Nog nie wyciaga, ale to ten typ co zawsze spi w pozie rogalika.
Z Pchla to ciekawe rzeczy sie dzieja. Urosla w sile i najwyrazniej probuje zmienic wladze w klatce

Jak Luniak zachorowal i byla taka wiecej spiaca to sie zaczelo... W dzien nie wiem jak jest, bo mnie nie ma, ale wieczorami i nocami co chwila wrzaski, gonitwy, skoki i kwiki - taka pokazowka bardziej, bo do zeboczynow nie dochodzi.
Zobaczymy co z tego wyniknie. Oczywiscie wojna jest z Luniakiem, Elmo pan i wladca jest nie do ruszenia, aczkolwiek jemu tez sie probuje stawiac ( znacie ta poze bojowa? Ryj w gore i sztywne przednie lapki?

).
Na jutro, albo niedziele mamy zaplanowa z Duzym ( w koncu ) sesje zdjeciowa potworzakow.
Druga Duza rozpieszcza zwierzaki, jako ze pracuje na zimnej kuchni w firmie cateringowej, to praktycznie codzien przynosi im jakies pysznosci. Dzis na kolacje byla salatka z selera naciowego, marchewki, cukini, salaty rzymskiej, miety, bazyli i ogorka. Pycha! A na zagryche chrupiace sianko.
Wczoraj bylismy z Duzym po psie jedzenie i przynioslismy tez nowy mebelek. Zdjecie paskudne bo z telefonu i do tego z lampa ( ciemno juz jak wracam do domu ).
To by bylo na tyle, jak narazie
