
O jesteście. Cześć.
Przy ul. Oba zrobiło się bardzo ponuro. Od poniedziałku Duża leży w łóżku i kaszle. Duży natomiast od połowy tygodnia wychodził do pracy smarkając straszliwie. W piątek nie wytrzymał i postanowił pójść do człowieczego weterynarza. W zasadzie powinnyśmy się cieszyć, że Duzi będą więcej czasu spędzać z nami, ale jakoś smutno ich oglądać w takim stanie. Weterynarz przepisał im jakąś dziwną, białą karmę. Pewnie im nie smakuje, bo zamiast delektować się nią przegryzając kolejne kąski, łykają jak najszybciej popijając wodą. Większość dnia spędzają w legowisku i nawet nie zamontowali sobie jakiegoś paśnika

.
W ogóle mało jedzą, bo tylko trzy razy dziennie. No i pewnie przez to nie zostawiają kupek na swoim legowisku. Gadałyśmy z Misią na ten temat i nawet postanowiłyśmy zostawić im trochę naszych bobków, żeby ich brzuszki lepiej działały, ale oni je wyrzucili!!! Już naprawdę nie wiem co z nimi zrobić. Za każdym razem jak idą do kuchni, śledzimy ich, żeby sprawdzić czy coś zjedzą, a ci głupole zamiast zrobić sobie jedzenie, częstują nas.
Niech już sobie wyzdrowieją.
