CAVIARNIA

Bardzo mocno

Wczoraj późnym wieczorem nastąpiło cudowne ozdrowienie Nie mam pojęcia od czego. Czy to nospa w końcu zaczęła działać czy metoclopramid go ruszył. A może poprawiło mu się po pierwszej dawce laktulozy Nie mniej samopoczucie dużo lepsze, apetyt wrócił tylko co z tego jak nic nie mógł jeść przed dzisiejszą wizytą Więc cała nocka z głowy bo chodził, miauczał i prosił o jedzenie... Co do dzisiejszego badania:
1. Frugo ma problemy z sercem. Jest zdecydowanie za małe jak na kota i słychać szmery sercowe. Wcześniej żadnych objawów ani nic coby mogło wskazywać na jakiekolwiek problemy dlatego nigdy pod tym kątem nie był sprawdzany. Więc od poniedziałku zaczynamy leczenie serducha.
2. Nerki. W wynikach lekko podniesiona kreatynina (2 gdzie norma do 1,8) ale na usg są nieciekawe. Według doktora nerki zostały "uszkodzone" przez serce. Przepływ krwi przez nerki prawidłowy. Musimy przejść na karmę renal i zrobić badanie moczu.
3. Pogrubiona mięśniówka żołądka jest konsekwencją uszkodzenia nerek. Z tym na razie nic nie robimy.
4. Czasami zdarza się, że padaczka jest przy skokach ciśnienia i problemach sercowych ale tutaj raczej doktor by tego nie łączył. Ale nie wykluczył, że jak unormujemy pracę serca to mogą się zmniejszyć ataki.

Wszyscy Frugaska chwalą, że jest bardzo grzeczny. Nie ma problemu ani z pobraniem krwi, na rtg też ładnie leżał, na usg trochę się buntował ale tylko podczas badania nerek i żołądka (zwyczajnie go bolało). Dzisiaj na usg spędził prawie godzinę bo najpierw jama brzuszna a później serduszko.

Biedny... Ile chorób w jednym kotku niech się dzielnie trzyma!

Dzielny Frugasek Cieszę się, że jest lepiej.

W sumie wieści dobre. Dziwne choróbsko umożliwiło diagnozę i teraz wiadomo, co leczyć.
Mocno trzymam.

Zdrówka dla koteczka!

Fruguchna

Bidulek.. Było by super, jakby te padaczki ustały po leczeniu serduszka

Uff.
Kochane to kocisko.

Powiem Wam, że w życiu nie podejrzewałam u niego serca. Nerek też nie bo ładnie sika... Frugo jest aktywny, biega, nie ma problemów oddechowych, nie mdleje, siny też nigdy się nie robił. A tu proszę... Okazało się, że ma za małe serduszko...

Dzisiaj rano zwymiotował dość duży kawałek kłaczka. Nie wiem jakim cudem nie zobaczyliśmy tego na sobotnim usg... Bo raczej wątpię żeby w jeden dzień mu się to zrobiło...