W czwartek, 9 listopada 2017 r., przed południem, pobiegł za TM Romulus, zwany także Grubym Labem.
Romulus zrobił się spokojny i polegiwał, oszczędzając brzuszek. Mimo braku innych niepokojących objawów, podczas kontroli wyniki RTG pokazały, że w jego pęcherzu jest pełno kamieni, z czego największy o średnicy ok. 8 mm. Jego stan dość szybko się pogorszył, ale wdrożyliśmy leczenie (mały został w lecznicy pod obserwacją) i po jego ustabilizowaniu miała odbyć się operacja. Mimo dobrych wyników krwi, USG wykazało, że jedna z nerek jest dość mocno zmieniona, a któryś z kamieni blokuje moczowód. Jedyną szansą było przyspieszenie operacji. Niestety, było już za późno. Sekcja wykazała, że zarówno nerka, jak i wątroba były w strasznym stanie, a w jamie brzusznej oddzielił się kawałek tkanki, który w jakiś sposób (niestety, nie zakodowałam wszystkiego) przyczynił się do pogorszenia stanu świnki.
Romulus przyjechał do nas razem z Remusem, jako pierwsze tymczaski, które zagościły w naszym domu. Początkowo dziki, bardzo nieufny, z czasem zrobił się leniwą kluchą, wywalającą nogi gdzie popadnie. Choć nieszczególnie lubił się z innymi świnkami (podobno jeszcze w labo razem z bratem musieli zostać oddzieleni, bo gryźli współtowarzyszy), ostatnio udało mu się stworzyć zgrane trio z Remusem i Rudziaszkiem, z którym jeszcze podczas łączenia leżeli przytuleni. Żył u nas, we w miarę dobrym zdrowiu, przez ponad cztery lata. Nigdy do końca nie pogodził się z faktem, że czasem trzeba wyjąć go z klatki, zdenerwowany potrafił nawet dziabnąć, ale na kolanach był całkiem spokojny, można rzec, że zrelaksowany.
Biegaj spokojnie a TM, biały grubasku. Nie sądziłam, że pobiegniesz za Rudym aż tak szybko