CAVIARNIA

sosnowa pisze:

Dzima pisze:

sosnowa pisze:co robicie z własnymi rzeczami ZASIKANYMI przez świnie?

Wrzucam do prania normalnie z innymi ciuchami, ale tak żeby mama nie widziała

No to mam przerąbane, bo z zasłoniętymi oczami do pralki nie trafię, a to ja robię za mamę...........

To tak samo jak ja

Jak już muszę jakiś kamień usunąć to ocet jest niezawodny, ale do niczego innego nie używam bo mnie ten smród zabija w minutę.Paskudne.

sosnowa pisze:No to mam przerąbane, bo z zasłoniętymi oczami do pralki nie trafię, a to ja robię za mamę...........

Lekarzem nie jestem (co, zapewne, po niektórych wpisach widać ), ale wydaje mi się, że to już trochę przesada. Jeansy nie pożywka agarowa, żeby się na tym bakterie relaksowały. Owszem, roznoszą się i owszem, pewnie spora część nawet pranie i suszenie przeżyje, ale to nie jest ilość zdolna zagrozić przeciętnie zdrowemu człowiekowi. Gdyby było inaczej, po wyjściu z przychodni bylibyśmy w stanie agonalnym Świat nie jest sterylny i nasze ciała też nie. Na szczęście - bo to właśnie nas często broni. Poza tym, jeśli siedzisz ze świnią powyżej pół godziny, to bakterie świeże i rześkie mają czas się przeprowadzić na ciebie, a chyba nie myjesz się w temperaturze powyżej 95 st.
Problemem może być grzybica, bo zarodniki są znacznie trwalsze od bakterii, łatwo się roznoszą i nie potrzebują pożywki do egzystencji, mogą spokojnie czekać aż się znajdzie. Ale w tym wypadku nie mówimy o zasikanych rzeczach, tylko wszystkich, które miały ze świnką styczność.

Czyli, tak naprawdę, wracamy do punktu wyjścia, to znaczy, skoro zasikane można prać razem z resztą, to można i resztę świńskich, poza jakimiś przuypadkami ekstremalnymi, (które, nota bene, i na naszych ciuchach mogą mieć miejsce ).
Z grzybem to faktycznie nie jest lekko, ale, jak mówisz, to dotyczy całego domu w razie czego.

Na grzyba wystarczy ocet, bo nawet zarodniki źle się czują w kwaśnym środowisku. Nie dajmy się zwariować, normalny dom nie wymaga odkażania szpitalnymi środkami.

@Kimera święte slowa.
Jak na ironię, ostatnio systematycznie prałam świńskie tekstylia z dodatkiem octu, bo mi zależało na pozbyciu się męskich śladów. I co? I Pontus złapał najprawdopodobniej drożdżycę. Bo te bakcyle i inna zaraz po prostu jest w nas i naszych świniach i wszystko zależy od odporności organizmu. Naprawdę rzadko się zdarza, żeby trzeba było odkażać coś konkretnie.

Lena87 pisze:Ja piorę maty w pralce. Ustawiam na syntetyki, 40 st.

Ja piore na 60 a czasem na 95

porcella pisze:@Kimera święte slowa.
Jak na ironię, ostatnio systematycznie prałam świńskie tekstylia z dodatkiem octu, bo mi zależało na pozbyciu się męskich śladów. I co? I Pontus złapał najprawdopodobniej drożdżycę. Bo te bakcyle i inna zaraz po prostu jest w nas i naszych świniach i wszystko zależy od odporności organizmu. Naprawdę rzadko się zdarza, żeby trzeba było odkażać coś konkretnie.

Dokładnie o to mi chodzi - jeśli nasza odporność jest na normalnym poziomie, to wszystko w porządku, nawet w przypadku campingu, gastronomi i publicznych toalet A jeśli nie, to odkażanie niewiele pomoże.
A Pontus nie miał jakiejś antybiotykoterapii ostatnio? Bo to na ogół jest niezłe zaproszenie dla grzyba.

Pontus oczywiście miał - bo miał zabieg operacyjny w połowie stycznia, probiotyk owszem zażywał, ale doszedł spadek odporności po śmierci Toli i bęc!

Mam pytanie, które zastanawia mnie od jakiegoś czasu. Widziałam raz w sieci filmik, jak dziewczyna sprząta bobki świnki (klatka wyłożona polarami) czymś podobnym do odkurzacz samochodowego (jakiś taki mały ręczny odkurzacz, pewnie akumulatorowy) z przyczepioną końcówką - małą plastikową szczotką. Czy ktoś może próbował sprzątać z maty bobki np właśnie odkurzaczem samochodowym?? Nadaje się do tego?? Szybsze to i dużo prostsze od zamiatania dwa razy dziennie.