U mnie było różnie z mieszkankami dla moich miśków.
Czerwiec 2012r. - Żuruś był sam, zamieszkał w klatce (nie chcę skłamać, ale nie pamiętam wymiarów - 80x40?), na spodzie był żwirek drewniany, do zamieszkania dostał koszyczek, w którym mieścił się cały i mógł się wyciągnąć, obecnie chyba tylko główkę by tam wsadził. Generalnie klatka-bieda...
Sierpień 2012r. dołączył przyszywany braciszek Alfredo i od razu dostali zagrodę, po której Żurek sam biegał albo zmuszał też do biegu Alfreda, który generalnie sportowcem nie był (i nie jest

). Podłoga to sztuczna trawa, w miejscach newralgicznych nałożona folia (notorycznie zżerana, bo przecież pańcia nie karmi) i na to był pellet i trociny. Potem tych newralgicznych miejsc było coraz więcej....
Przed wymyśleniem sztucznej trawy (która w rezultacie się nie sprawdziła) daliśmy ceratę na całość i na to trociny po całości. Nie chcę się śmiać z moich miśków, bo to podłe, ale jak się czymś przestraszyły to zryw był jak na kreskówce....Kilka ślizgających obrotów łapkami w miejscu, wszystkie wióry do góry i na zewnątrz zagrody, miśki biegły, ale niestety w miejscu i dopiero po chwili udało im się ruszyć z miejsca... Cerata wyjechała w tym samym momencie... Potem wymyśliłam, żeby położyć ceratę przezroczystą na sztuczną trawę i na to żwirek w kątach, gdzie sikają najwięcej i trociny po całości. Dzięki temu było już miękko pod stópkami i nie było tych okrutnych ślizgów w miejscu.
Tak wyglądało w wakacje 2013r. u mojej mamy
Na piętro dostały karmnik dla ptaków... Alfredo wygląda w nim jak ptaszek

Taki futrzasty kiwi nielot w łatki.
I jak już na stałe zamieszkały u mojej mamy to zorganizowałam im taką oto zagrodę. W każdym kącie jest dużo siana, bo gdzieś wyczytałam, że po sianie siuśki spływają i jeśli pod spodem jest żwirek drewniany, to tyłki pozostają suche. Rzeczywiście tak jest. I siana musi być dużo i często, bo część jest do sikania a część do jedzenia.
Nie ma tu takich polarkowych gadżetów ani innych wymyślnych drobiazgów, część mebelków zrobiliśmy sami (np ten szary tunel...szczyt moich możliwości a wygląda jak.....trumna..., ale uwielbiają tam leżeć i jest zrobiony z tektury bezkwasowej)
Teraz, jako że Alfredo ciągle ma problemy z oczkiem i podejrzewam, że to jest albo wina wszędobylskiego siana albo trocin (chociaż kupuję odpylone) to jestem na etapie planowania totalnej zmiany. Na razie zamówiłam (z pomocą Lilith) dry bed. Chcę też uporządkować siano. Będzie w podwieszanych drewnianych paśnikach, które zamierzam sama zrobić. W jednym miejscu zachowam tylko miejsce na kąpiel sianową, bo Żurek uwielbia zakopywać się w siano (Alfredzik na szczęście nie). Myślę też, żeby zrobić nowe wejście na piętro, ale nie mam na to pomysłu.... I zrobię też długi wąski paśnik drewniany na podłogę do suszonych ziół i liści. Muszę jechać do castoramy....