Maluch w ogóle ni nie jadł sam - miał zwichniętą szczękę, więc wszelkie objawy pojawiały się, gdy już była tragedia (ślinotok, itp.). A najgorsze jest to, że nawet w miarę dokładne oględziny zębów na żywo nic nie dawały i dopiero pod narkozą na spokojnie okazywało się zawsze, że jeden ząb gdzieś z tyłu, nawet gdy przerósł niewiele, to kaleczył już policzki. Teraz może dałoby się coś z tą szczęką zrobić, żeby dał radę jeść (widziałam gdzieś opaski podtrzymujące szczękę). W tamtych czasach tylko karmienie i korekty.
Super, że Tola sama je. Uwielbiam Twoje świnki - Nutka to taka rozczulająca babcia, a Tola ma takie słodkie pycho

Zdrówka dla obu.