Re: Pago i Malutka. Tosia Kruszynka [*], Margaret [*], Lomi
: 06 lip 2020, 20:57
Kurczaki, miesiąc nie pisałam!
Głównie dlatego, że u świń spokojnie, za to za dzieckiem się uganiam :p Ale mam jedną historię do opowiedzenia.
Kilka dni temu byliśmy w Kakadu, jako że sianko się kończyło, a sklep był po drodze. Była to nasza ostatnia wyprawa do tej sieci (akurat obiekt w Jankach). Kilka minut oglądaliśmy różne torebki, żadna firma nie była nam znana, a w większości porcji siano było grube albo żółte - albo grube i żółte. Podszedł pracownik, czy potrzebujemy pomocy i zaskoczony, że świnka morska (kawia domowa!) może wybrzydzać co do sianka, przecież sianko to sianko! Jeszcze chwila miłe pogawędki, Darth wybrał sianko cienkie i zielone i zapłaciłam.
W niedzielę wieczorem skończyło mi się Węgrowskie, więc otwieram nową paczkę. Teraz pragnę nadmienić, że suszona trawa dla gryzoni pachnie dla mnie koniem, stodołą, skoszoną trawą, bo w zasadzie nią jest. Końmi dlatego, że podobne siano się im podaje. Po otwarciu tej torebki poczułam zapach lasu, ale nie liści czy igieł i olejków eterycznych. Poczułam zapach ściółki leśnej, czyli wilgoci i grzybów. Dartha aż odrzuciło. Nie jest mi szkoda pieniędzy tak bardzo jak prośków, nie miałam serca im tego dawać. Dostały na kolację z każdego możliwego worka, wszystkie zioła i VL CC od Kropci (bo to w sumie trawa). Dzisiaj kupiłam sianko w naszym zoologu - 2 razy więcej niż zwykle. Tutaj ekspedientka nie dziwi się, że wybieram zgodnie z pewnymi kryteriami, zna je i pochwala. Tamto sianko niech sobie pracownicy Kakadu w tyłek wsadzą.
Głównie dlatego, że u świń spokojnie, za to za dzieckiem się uganiam :p Ale mam jedną historię do opowiedzenia.
Kilka dni temu byliśmy w Kakadu, jako że sianko się kończyło, a sklep był po drodze. Była to nasza ostatnia wyprawa do tej sieci (akurat obiekt w Jankach). Kilka minut oglądaliśmy różne torebki, żadna firma nie była nam znana, a w większości porcji siano było grube albo żółte - albo grube i żółte. Podszedł pracownik, czy potrzebujemy pomocy i zaskoczony, że świnka morska (kawia domowa!) może wybrzydzać co do sianka, przecież sianko to sianko! Jeszcze chwila miłe pogawędki, Darth wybrał sianko cienkie i zielone i zapłaciłam.
W niedzielę wieczorem skończyło mi się Węgrowskie, więc otwieram nową paczkę. Teraz pragnę nadmienić, że suszona trawa dla gryzoni pachnie dla mnie koniem, stodołą, skoszoną trawą, bo w zasadzie nią jest. Końmi dlatego, że podobne siano się im podaje. Po otwarciu tej torebki poczułam zapach lasu, ale nie liści czy igieł i olejków eterycznych. Poczułam zapach ściółki leśnej, czyli wilgoci i grzybów. Dartha aż odrzuciło. Nie jest mi szkoda pieniędzy tak bardzo jak prośków, nie miałam serca im tego dawać. Dostały na kolację z każdego możliwego worka, wszystkie zioła i VL CC od Kropci (bo to w sumie trawa). Dzisiaj kupiłam sianko w naszym zoologu - 2 razy więcej niż zwykle. Tutaj ekspedientka nie dziwi się, że wybieram zgodnie z pewnymi kryteriami, zna je i pochwala. Tamto sianko niech sobie pracownicy Kakadu w tyłek wsadzą.