Ehhh.. Diabła mam w domu, nie świnię... Pomijając już popodgryzane zeszyty, zjedzone książki, poprzegryzane sznurki od śpiwora, wyciągnięte nitki ze swetrów, zwiewanie ze wszystkich miejsc oprócz klatki to go kocham...
Ale! Już nie "oprócz klatki"....
Wczoraj wieczorem położyłam się wcześniej. Chwilkę przed 23 coś mnie jednak obudziło... Jakieś "mlask!mlask!dzyń...mlask!"...
Zapaliłam lampkę, a tam Dropś właśnie przegryzł sznureczek, którym wiązałam drzwiczki i otwiera sobie klatkę...
Dobre 15 minut biegałyśmy z mamą po domu w poszukiwaniu czegoś od sznureczka trwalszego... W końcu padło na
dwie kłódki
Gdyby nie to, że rano, jak tata przyszedłby mnie obudzić (budzik na mnie nie działa) to mógłby na niego nadepnąć oraz to, że gdybym się obudziła pewnie nie miałabym dywanu, tu puściłabym go po pokoju na noc...
Jak wpadnę na to, jak zgrać z telefonu na laptopa filmik, to wrzucę.... (jak Dropś otwiera sobie klatkę)
