Widzę, że Tola jest rozchwytywana
Przepraszam, że się wczoraj nie odezwałam po wizycie ale nie miałam czasu nawet odpalić kompa. U Tolci jak zwykle była tragedia... Zrobił się mostek (jakim cudem ona w poniedziałek ziewała i we wtorek jadła połamany prasowany groszek?

). Tym razem od górnego trzonowca z lewej strony zrobiła się rana (zawsze był prawy dół problematyczny), górne siekacze też przerosły bo dolne miała złamane miesiąc temu. Chyba będę musiała z nią jeździć szybciej i nie czekać aż przestanie jeść bo szkoda jej żeby się męczyła z ranami w buźce... Dzisiaj walczy z jedzeniem ale jeszcze ciężko jej idzie. Mam nadzieję, że jutro już więcej rzeczy będzie jadła sama bo zostaje na 3 dni pod opieką rodziców... Poprosiłam doktora to zrobił też rtg i na razie nic niepokojącego nie widać i oby tak zostało
Tola dostała nową ratunkową na wypróbowanie (trovet) ale zbytnio jej nie posmakowała. Wczoraj to aż wypluwała to co jej wcisnęłam strzykawką. Za to Nutce bardzo posmakowało i wylizuje miseczkę.
Nutka dalej ma leukocyty na poziomie 25 tys.

Myślałam, że będzie miała robiony rozmaz ale chyba pani dr zapomniała bo zrobiła samą morfologię

Ogólnie było duże zamieszanie bo była jakaś awaria na osiedlu i nie mieli prądu... Przy okazji sprawdziliśmy tarczycę (ok) i powtórzyliśmy wątrobowe (już są w normie więc hepatil odstawiamy). Pani dr twierdzi, że te podniesione leukocyty są związane ze stanem zapalnym na terenie pyszczka (problemy z zębami lub przytkany kanalik nosowo-łzowy). Chyba przy następnej wizycie będę musiała też ją zapisać na rtg pyszczka.