Puchate Siły znowu we dwoje

Świnki, które znalazły swoje domy

Moderator: silje

Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23177
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Puchate Siły znowu we dwoje

Post autor: porcella »

Po zabiegu?
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
Awatar użytkownika
sosnowa
Posty: 15292
Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Puchate Siły znowu we dwoje

Post autor: sosnowa »

Po zabiegu. :tired:
Zniósł bardzo dobrze i co ciekawe, ma nadal lewe ucho! Udało się usunąć paskudę bez usuwania ucha. Ale nie udało się rany zaszyć do końca , więc część skóry mu się majta i ma sama się zagoić. Smarowanko ranisilverem po przemyciu rivanolem, meloxidyl 1x dziennie, pyralgina i trama 0.1 ml 2x dziennie.
Aranel vel Szyszka mu towarzyszyła i miała przy okazji kontrolę zębów i uwaga! wszystko się pięknie ściera i miazga w porządku, dr nie widzi wskazań do dalszego leczenia. Jeszcze tylko trzeba poczekać, aż szare zęby zbieleją, ale to wymaga jakiegoś czasu, musi się ta szara część zetrzeć. Czyli jest super :jupi: :yahoo: :jupi:
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23177
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Puchate Siły znowu we dwoje

Post autor: porcella »

Jakie dobre wiadomości!

Pokazałabyś ich nareszcie! :-)
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
Awatar użytkownika
martuś
Posty: 10207
Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
Miejscowość: Złocieniec
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Kontakt:

Re: Puchate Siły znowu we dwoje

Post autor: martuś »

Najważniejsze, że usunięte w całości! :jupi: A ucho się zagoi. Luśka z większą dziurą na brzuchu chodziła a teraz nic nie widać ;)
Ucałuj Puchatki ode mnie :buzki:
Obrazek
Awatar użytkownika
sosnowa
Posty: 15292
Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Puchate Siły znowu we dwoje

Post autor: sosnowa »

W międzyczasie Aranel została zarejestrowana w MV jako Szyszka, co do tej pory było jedną z jej ksywek, bardzo adekwatną do jej rozetkowego wyglądu. Zrobiłam tak po kolejnym pytaniu, czy Tormunda i Aranela zostawiam razem, czy Aranela zawieram do domu :szczerbaty: :lol:
I cóż, Szyszce Aranelce się spodobało, czy co, a może uznała, że w tej rodzinie wypada mieć coś z uchem, dość, że wzięła i się nagle rozchorowała. Zapalenie powyższych. Oxytet, Tramal, Meloxidyl. I od początku, czyli pierdut!
Awatar użytkownika
martuś
Posty: 10207
Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
Miejscowość: Złocieniec
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Kontakt:

Re: Puchate Siły znowu we dwoje

Post autor: martuś »

Widać Aranelka pozazdrościła mężowi :roll:
Lepiej już?
Obrazek
Awatar użytkownika
sosnowa
Posty: 15292
Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Puchate Siły znowu we dwoje

Post autor: sosnowa »

Aranelka, vel Szyszka nadal dostaje oxytet, kontrolne rtg 17 marca nie było dobre niestety. W ten piątek późnym wieczorem jedziemy na kolejną kontrolę. Oxytet podaję czasem sama, a czasem ją wożę, gdyż draństwo długo się w warunkach domowych nie utrzymuje, mimo starań i ochrony przed światłem. Ciężko jest.
Ona, co ciekawe, poza tym, że boli ją lewe ucho, jest kwitnąca. Po krótkiej dramatycznej przerwie w przybieraniu na wadze tyje i rośnie jak na drożdżach, już przekroczyła 900g i szparko zbliża się do kilograma. To by sugerowało, że nie może być bardzo źle.
Awatar użytkownika
sosnowa
Posty: 15292
Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Puchate Siły znowu we dwoje

Post autor: sosnowa »

Jeśli chodzi o Szyszkowe ucho, to lepiej nie będzie, zmiany są już na stałe raczej, ale z drugiej strony, waga juz czterocyfrowa i ogólnie baba w świetnym stanie zdaniem dr Oli. I naszym też. Oxytet już won od tygodnia. Nie ma jednakowoż lekko, gdyż ma paskudną ranę po strupie martwiczym, która nadal jej dolega, smarujemy i obserwujemy, szczęśliwie ogólnie nadal w świetnej formie, więc się nie martwimy.
On a jest wyjątkowa, chwyta za serce i wszyscy ją kochamy, a najwięcej oczywiście Mundek, który wprost za nią szaleje. Szyszka jest rozetką i ma wszelkie szanse go przerosnąć, choć on walczy i przybiera na wadze, więc będzie jak filmowy Tormund i Brienne, tylko z lepszym finałem :102:
Awatar użytkownika
martuś
Posty: 10207
Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
Miejscowość: Złocieniec
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Kontakt:

Re: Puchate Siły znowu we dwoje

Post autor: martuś »

Co tam u szanownego państwa słychać? :102:
Obrazek
Awatar użytkownika
sosnowa
Posty: 15292
Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Puchate Siły znowu we dwoje

Post autor: sosnowa »

Szanowni mają się nieźle, choć Mundek śmierdzi niemożebnie obsikawszy się i zadredziwszy w okresie upalnym. W międzyczasie byli z nami na corocznym wypadzie w Góry Świętokrzyskie, dałam mu więc spokój nie chcąc stresować na relatywnej obczyźnie. A dziś jest (podobno niestety jednodniowa) przerwa upałów ,więc mu się znowu upiecze, ale nożyczki i micha czekają.
Natomiast z Szyszką był cud mniemany, albo serio cud. Ta rana po strupie martwiczym była w pewnym momencie wielkości dwuzłotówki, co się zaczynała goić, to bidula ją zrywała. NIC, słownie nic nie pomagało. Bardzo dzielnie walczyła doktor Ola, która Szyszkę uwielbia. Raz założyła jej przemyślny serdaczek, nie zdążyła się obrócić, a serdaczek był już obok świni. Założyła drugi, bardziej niezdejmowalny. Jedziemy do domu, wyciągam prosię, a ono wiotkie jest i sprawia wrażenie, że właśnie umiera. Musiałam szybko zdjąć. Żadne zawijania, ubierania w skarpetę i w ogóle nic nie dawało się zrobić. Wszelkie smarowania jeszcze przyspieszały zerwanie. Dziadostwo było akurat w takim miejscu, że sięgała tylną nogą. Trwało to ponad dwa i pół miesiąca. Na jakimś etapie się załamałam i postanowiłam całkowicie ignorować istnienie tej rany, nawet na nią nie patrzeć. I wiecie co? Szyszka przestała się rozdrapywać i rana się zagoiła. Tak po prostu. :shock:
Niestety ona jest nadal płochliwa, ale już się wspaniale oswoiła i co najważniejsze, cudownie jest z Mundkiem zżyta.
Jest wielka, puchata, ma duże oczęta i w ogóle przypomina mi kucyka :D ma jakby krótką grzywę i jest łaciata. I pachnie trochę jak Grawisia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Uratowane”