Re: Elvis&Freddy&Sanczo :) Nowe zdjęcia 18.09
: 22 wrz 2013, 21:46
Nie nazwałabym tego małym kłamstewkiem, zwłaszcza, że w jej przypadku jedno pociągało za sobą drugie.
Może chciała zaimponować, ale co jeśli ktoś wziąłby sobie jej porady do serca? Nie miała żadnego doświadczenia ze zwierzakami, nawet mój TŻ który studiuje weterynarię był zdziwiony czytając jak dużo pracuje z gryzoniami i stwierdził, że chyba studiują na innej uczelni.
Po co kłamać? Ile osób, które mają u siebie DT studiuje weterynarię lub są weterynarzami? Ze zdjęć czy jej opowieści można było wywnioskować, że zwierzaki mają u niej dobrze, Anita w bezpośrednim kontakcie była sympatyczna i zakręcona na punkcie zwierząt.
Jeśli chodzi o Szczęście jeden z członków SPŚM dostał informację od doktora Piaseckiego jak wyglądało to naprawdę - po co weterynarz by kłamał? Zresztą całą dokumentację prowadzi się u niego na komputerze - sama chodziłam tam ze swoją chorą Tosią, za każdym razem wszystko było notowane.
AniBanani sama z siebie poprosiła o usunięcie swojego konta na forum, więc chyba nie miała ochoty rozmawiać o zaistniałej sytuacji.
Może chciała zaimponować, ale co jeśli ktoś wziąłby sobie jej porady do serca? Nie miała żadnego doświadczenia ze zwierzakami, nawet mój TŻ który studiuje weterynarię był zdziwiony czytając jak dużo pracuje z gryzoniami i stwierdził, że chyba studiują na innej uczelni.
Po co kłamać? Ile osób, które mają u siebie DT studiuje weterynarię lub są weterynarzami? Ze zdjęć czy jej opowieści można było wywnioskować, że zwierzaki mają u niej dobrze, Anita w bezpośrednim kontakcie była sympatyczna i zakręcona na punkcie zwierząt.
Jeśli chodzi o Szczęście jeden z członków SPŚM dostał informację od doktora Piaseckiego jak wyglądało to naprawdę - po co weterynarz by kłamał? Zresztą całą dokumentację prowadzi się u niego na komputerze - sama chodziłam tam ze swoją chorą Tosią, za każdym razem wszystko było notowane.
AniBanani sama z siebie poprosiła o usunięcie swojego konta na forum, więc chyba nie miała ochoty rozmawiać o zaistniałej sytuacji.
Dokładnie..justynuszek pisze: Generalnie jestem za tym, żeby tematu nie rozdmuchiwać i "nie przeżywać". Stało się, trudno.