Wczoraj w MV, ząb odrasta pięknie, ale juz sobie wyszczerbiła ten ostatni, któremu do tej pory nic nie było.
Wiem, że ona wali w kraty odkąd jest na diecie, ale pierwszy złamany siekacz był przed dietą i ta kruchość jest nienormalna. Mam nadzieję, że APL strong and bones pomoże, podobno super jest. Poza tym ok, choć z tym chudnięciem to tak dziwnie powolutku.
Natomiast Grawitacja pozazdrościła medialnego szumu wokoł Szefowej i wyhodowała sobie dorodnego grzyba w miejscu, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę.

Na styku futra białego i czarnego, symetrycznie pośrodku ciała, skóra już tam jest czarna i futra od choroby. Wymacałam dwa dni temu, oględziny były jak to u niej dramatyczne, ale ewidentna łysa polana z łuszczącymi się strupami. Nie brałam wariatki do MV w ten mróz, ale opisałam dr Judycie znalezisko i dostałam zaocznie imawerol na dwa tygodnie. Jak nie pomoże to będzie epicka wizyta w MV.
Czy powinnam jej tam futro przyciąć? to będzie zabawa!