Strona 7 z 11
Re: Ina - zamieszkała w Poznaniu
: 05 lis 2017, 19:51
autor: Dzima
O kurczę, straszny wpadek

i znów rozdzielone, a tyle się namęczyłeś przy łączeniu...
Dobrze, że szybko zareagowałeś i łapka nie została zostawiona sama sobie. Najważniejsze, że je i czuje się dobrze.

Re: Ina - zamieszkała w Poznaniu
: 05 lis 2017, 20:22
autor: sosnowa
Mocno trzymam
Re: Ina - zamieszkała w Poznaniu
: 05 lis 2017, 21:20
autor: silje
Ech.. biedna. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie.Trzymam
Zwróć uwagę, czy ten bandaż nie jest założony zbyt ciasno, bo może dojść do niedokrwienia łapki. No ale jak ortopeda zakładał, to chyba dobrze to zrobił. A co do rehabilitacji- to jeszcze nie teraz. Łapka musi się najpierw porządnie zrosnąć.
Re: Ina - zamieszkała w Poznaniu
: 05 lis 2017, 21:28
autor: Konradzio
Bandaż jest ciasny, ale nie umiem ocenić czy to przesada. Sprawdzałem dzisiaj pod tym kątem łapkę i porównywałem ze zdrową. Temperatura łapki wydawała się taka sama jak tej zdrowej. Tylko ta jest napuchnięta
No nie wiem jak z tą rechą, lekarka powiedziała, że trzeba ruszać jej codziennie samą łapką (nie ruszając złamanej nożki) by nie doszło do atrofi mięśni. Czyli bardziej chodzi o zginanie i rozginanie paluszków. Inka wydaje się współpracować.
Ogólnie cały czas nie mogę się pogodzić z tym, że taką krzywdę zrobiłem mojemu pupilkowi

Re: Ina - zamieszkała w Poznaniu
: 05 lis 2017, 21:57
autor: sosnowa
Nie wiń się przesadnie. Moja Grawitacja[*], podobna zresztą do Iny, wyrwała mi się kiedyś z rąk i skoczyła z wysokości 155cm na ziemię. Tam zamarła na moment, myślałam, że ją zabiłem. A ona nic, wygięła sobie tylko pazur. Gdyby na trajektorii lotu napotakała twardą przeszkodę, mogła zginąć albo się poranić lub połamać. Żyła bez śladu tej przygody jeszcze ze trzy lata. Od tego wypadku wiem, że trzeba uważać bardziej, niż rozum dyktuje z niektórymi.
Re: Ina - zamieszkała w Poznaniu
: 05 lis 2017, 23:08
autor: porcella
Szczęście w nieszczęściu z tym wetem!
Weterynarzom się zdarza, że im zwierzak skoczy ze stołu podczas badania, ileż razy sama w locie łapałam jakieś prosię!
Paluszki muszą być ciepłe, to najważniejsze! opuchlizna może byc po prostu skutkiem urazu. W sumie niedokrwienie jest najgorszym ryzykiem, zdarzyło się, że zbyt ciasno zalożony bandaż tak zatamował krążenie, że wdała się martwica i trzeba było łapkę amputować... Więc uwaga na te paluszki. Za to pocieszające jest, że świnki się błyskawicznie goją, nawet jeśli łapka będzie trochę krzywa, to nie powinno jej przeszkadzać w poruszaniu.
Re: Ina - zamieszkała w Poznaniu
: 06 lis 2017, 22:42
autor: Ewa i Michał
Trzymamy kciuki żeby mała ładnie i szybko się leczyła!
Re: Ina - zamieszkała w Poznaniu
: 06 lis 2017, 23:07
autor: Konradzio
Za radą Silje wczoraj wieczorem bacznie zacząłem przyglądać się łapce. Wyczułem, że jest ona chłodniejsza niż zdrowa - opatrunek był zbyt ciasny i podjąłem decyzję o jego demontażu. Trwało to bardzo długo i etapami, Prośka się stresowała. Inka pod niebieskim bandażem miała jeszcze biały plaster, mocno oplatający nóżkę. Demontaż zakończył się koło północy, nóżka zrobiła się ciepła (tak jak zdrowa).
Rano pojechałem do przychodni, założyli jej już sam bandaż (taki jak ten niebieski z foto) i dostałem instrukcję, by go rozwijać, smarować altacetem i zawijać. Niestety pierwsza próba zawinięcia po nasmarowaniu zakończyła się niepowodzeniem - nie byliśmy w stanie z Żoną poradzić sobie i zwinąć tak bandaża, by Inka nie skakała na łapce tylko chodziła normalnie. Finalnie musiałem po południu udać się drugi raz z prosiakiem do przychodni z prośbą o fachowe zawinięcie łapki. Lekarka powiedziała, byśmy jej więcej w domu już nie rozwijali.
W poniedziałek mamy jechać na kontrolnego rentgena. Ogólnie łapka jest opuchła i czuć wystającą, złamaną kość, ale Inka chodzi normalnie (nawet w tym bandażu). W zasadzie to nawet biega, bo próbowała uciec z klatki. Mamy nadzieję, że nie będzie kuśtykać i będzie mogła śmigać tak jak dawniej.
Chyba tutaj o tym nie pisałem, że Inka biegała zawsze wyjątkowo szybko - Beata nigdy nie jest w stanie jej dogonić, często Beata nawet nie jest w stanie nadążyć za nią zawracać. Zobaczymy jak to będzie po tym strasznym wypadku, czy nadal będzie się tak swobodnie poruszać

Ogólnie to cały czas nie mogę się pogodzić z tym co się stało

Re: Ina - zamieszkała w Poznaniu
: 06 lis 2017, 23:24
autor: Ronek
Hej, ale nie dołuj się! Świnie czasem tak robią, po prostu był pech. Wyliże się

Re: Ina - zamieszkała w Poznaniu
: 06 lis 2017, 23:46
autor: Pandorzaste
To niestety pech, niczyja wina. Dobrze, że szybko ją zabraliście do weta i że się i świnką i łapką zajęto. Powodzenia!