Już się poprawiam.
Dziewczyny cudne są i coraz bardziej zdecydowanie domagają się smakołyków. Kimera podzieliła się z moimi świnkami paczką od św. (czyt. świńskiego
) Mikołaja i dzięki temu dziewczynki poszerzyły swój jadłospis o suszone liście malin i jeżówki. Po sianku miętowym śladu już dawno nie ma, a mniszka zjadają też z przyjemnością (choć to smak znany im od chwili przybycia do nas.
Wczoraj sprzątałam prośkom klatki. Z dziewuchami poszło szybko, ale potem miałam zdecydowanie po górkę - zamiast sprzątać gapiłam się na ślicznotki. Miodunka zakopała się w domu w sianie, a Jasnotka nie mogła się zdecydować czy jeść sianko, czy pić wodę. Robiła to na zmianę, a parę razy zdarzyło się, że piła ze źdźbłem sianka wystającym z mordki
. Na chłopaków urządzających maraton wokół klatek w ogóle nie zwracały uwagi.