CAVIARNIA

Ja zrobiłam tak kiedyś z kotem, z tym, że nie byłam młodsza od Chocolate bo miałam 19 lat i nie wzięłam kasy od mamy bo miałam swoją i nie leczyłam wszołów tylko chore oczko, które finalnie straciła ale też ukrywałam kotke w pokoju. Udało się przez tydzień bo później mała czuła się już dobrze i zaczęła krzyczeć za drzwiami jak wychodziłam.. I jak któregoś dnia wróciłam ze szkoły, a mama siedziała z Fifką na kolanach i mówi "dlaczego nie powiedziałaś, że trzymasz TO w domu?" ja zła, że nazwała kotkę "tym" mówię "to nie jest TO, tylko kot!" a mama na to "nie prawda, widziałam kilka razy w życiu kota i są większe, miałczą i chodzą po stołach, nie lubię kotów, a to nie jest kot". Fifka jak ją przyniosłam z ulicy była tak mała, że wskakiwała na dywan..

Moi rodzice też zawsze marudzili o jakieś nowe zwierzę. Ale jak już było to się nim sami chcieli zajmować

Ja to pierwszego swiniaka dostałam na piąte urodziny Co prawda był to tylko w teorii mój prosiak bo tak naprawdę to zajmowali się nim rodzice, ja miałam kontakt z nią tylko pod ich czujnym okiem. Ale tak to się zaczęło

Ja myślę,że namawianie powoli działa

Ale (nie zaczyna się zdania od ale) na świnie ogólnie czy na moje Małżeństwo ?

Słuchaj maleńka, umówmy się na taki układ. Ty wstawiasz na wątek bazarku zdjęcie świnkowych rzeczy i ja wtedy wstawiam tutaj zdjęcia Pchełki .

hahaha co za szantaz

Aussie. pisze:Ale (nie zaczyna się zdania od ale) na świnie ogólnie czy na moje Małżeństwo ?

Przyznam się,że w oko wpadli mi Half i Grubcio.Jeszcze dodatkowo w Krakowie,ale nie wiem jak to się potoczy

Dorzuciłam rzeczy więc oczekuję zdjęć Pchełki

Chocolate Monster pisze: Przyznam się,że w oko wpadli mi Half i Grubcio.Jeszcze dodatkowo w Krakowie,ale nie wiem jak to się potoczy

Ja bym miała dla Chmurek transport na początku listopada ale nie namawiam .