Słuchajcie, mam problem...NIE MOGĘ RUSZYĆ SIĘ OD KLATKI!

.
Małe radzą sobie doskonale, co chwile któreś wpycha się pod matkę, któreś włazi na legowisko, inne zwiedza klatkę. Dama próbuje je jakoś ogarnąć i jednocześnie jeść

. Wygodniej jest jej na pewno, po raz pierwszy widziałam ją leżącą z wyciągniętymi kopytkami (chyba wreszcie stało się to technicznie możliwe). Jak patrzę na tą czarno-białą wciąż ruszającą się masę, nie mogę się nadziwić jak one mieściły się w brzuchu mamy. Cud po prostu!
Młody z grzywką ma być Karino! Mój maż się upiera. Po tym co wyrabia mała Berta na wybiegach, jest absolutnie przekonany, że te zwierzęta tylko udają świnki morskie, a tak naprawdę są końmi. Litości, jak ja teraz ogarnę wybiegi

.