CAVIARNIA

porcella pisze:Dzwonilam, zajete bylo, moge dzwonic. Natalia, mysle, ze wieczorem byloby dobrze, gdybys mogla np byc przy wizycie u dr Oliwii i potem ich zabrac. Dowiem sie, co i jak, to napisze.

A wieczorem to o której? O której dr Oliwia będzie na nie spoglądać? Dawaj znać tu lub smsem

Jaguś pisze:Rudzielec jest wyjątkowy ! To nie takie "zwykłe" rude - on aż świeci tą rudością. Jest delikatny, nasycony kolor - musisz to zobaczyć na żywo ! Takiego rudego jeszcze nie widziałam. To właśnie on podczas wizyty w lecznicy jako jedyny został wzięty na ręce i wycmokany przez panią wet Rzuca się chłopak w oczy !

Ojj chciałabym zobaczyć na żywo ale za daleko mam do wawy

Z tego co mówiła recepcjonistka MV dr Oliwia miała ich badać 20.20. Ale jak się wczesniej wyrobi z przyjazdem to od nich miała zacząć .

Możliwe, że lemon, ja oglądałam go w słabym sztucznym świetle jak mi ganiał po klatce, że agut to widziałam Co do agutowości to miałam srebrne na bank a teraz mam złotego, na reszcie się nie wyznaję.

Zabrałam beaphar - dzięki, Sosnowa, ale w biego nie zajrzalam do nich, tylko pogadałam chwilę z dr Judytą, która uważa, że jakby miały miec jakieś zarazy, toby już sie ujawniły. Mały rudy zbadany, ma lekkie problemy (stan zapalny?, anemia?), dostanie leki, wszyscy dostaną biomectin.

To ja jestem w okolicach 20 w MV i czekam na dr Oliwię A zaraz jadę do Pucki po ulgastrany w razie czego.

Pierwszego wieczoru to była taka bojaźliwa dość, trzęsąca dupkami gromadka:



Ale dwa dni później towarzycho się ośmieliło i o:



Na razie tylko najmniejszy rudzielec dostał imię – Lucek (nazywała go moja córka Łucja), bo najmniejszy, zastrzyki dostaje, no i ten kolor!



Niebawem założę chłopakom wątek!

Ten w kolorze popiołu jest cudowny!

A jak maly rudasek? Radzi sobie? Koledzy go nie ganiaja?

O dziwo nie, Lucek ma się świetnie i nie daje sobie w kaszę, a raczej w siano, dmuchać. Pierwszy ciekawski, spokojny, pozostali dają mu spokój. To w ogóle super stadko jest! Całkiem zgodne, jak na tę ilość męskich hormonów. No i Lucek też ze stoickim spokojem znosi zastrzyki i podawanie leków. Jest autentycznie cudny