Koszmarny 2016...
Wczoraj za Tęczowy Most potruchtał Ignac. Przywiozłem go od Porcelli 04.06.2015 dla Juvita, który został sam po śmierci Ricarda. Świń mimo zaawansowanego wieku (prawdopodobnie 6-8 lat) tryskał energią i brykał jak Tygrysek ze Stumilowego Lasu. Między prosiami nie było większej chemii, ale nie szukali awantury ze sobą i żyli zgodnie. W marcu tego roku Ignac zaczął intensywnie tracić na wadze, a wet z miejsca zasugerował badania krwi pod kątem hormonów tarczycy. Niestety, podejrzenia się potwierdziły i wkrótce po kilkukrotnej kontroli świnek przyjmował już najwyższą dopuszczalną dawkę metizolu. W jego przypadku nadczynność tarczycy przybrała bardzo agresywną formę, konsultacja z innymi lekarzami weterynarii wykazała, że taki przypadek jeszcze nie był diagnozowany.
Mniej więcej miesiąc później został wykryty szybko rosnący guz tarczycy naciekający na krtań i przełyk. Po konsultacji nie podjąłem decyzji o operacji, ze względu na wiek prosiaka i minimalną szansę jej powodzenia. W czerwcu pojawił się guz przerzutowy między prawym uchem a okiem. W międzyczasie Ignac rozpoczął przyjmowanie sterydu z dawkowaniem mniej więcej co 1,5-2 tygodnie. Mimo choroby, proś nie tracił humoru i apetytu, głośno domagając się co wieczór dużej miski z warzywami.
Guzy powoli acz systematycznie wciąż się powiększały i po kilku miesiącach walki z chorobą, wczoraj pozwoliłem Ignacowi odejść...
06.06.2015
12.2015
01.2016
04.2016
10.2016
11.2016
Do zobaczenia Ignaś, Czarna Błyskawico...