Oj tak, też na początku zastanawiałam się, czy Mufcia się przypadkiem nie dusi
Dwa dni temu minęły dwa miesiące odkąd Mufka jest z nami. Mała czuje się już całkiem swobodnie. Na wybiegu podchodzi i je z ręki, w klatce tym bardziej. Dopiero ostatnio zaczęła głośno kwiczeć o jedzenie, ale ewidentnie jej się to spodobało, bo nawet na wybiegach, kiedy do pory posiłku jeszcze daleko lubi do mnie pokrzyczeć i po upominać się trochę

A jest w niej tyle radości, szczęścia i rozbrykania, że to prawdziwa radość na nią patrzeć. Chciałaby wszystko zobaczyć, wszędzie wejść i jest niesamowicie zwinna. Snowy też zrobiła się przy niej dużo bardziej ruchliwa. Dopiero teraz widzę, że chore serduszko Łatki przekładało się na to, że wybiegi były raczej wyleżami...
Dziewczyny nie pałają do siebie ogromną miłością, ale lubią się i potrzebują. Na wybiegach dogadują się już bardzo dobrze. Razem jedzą, razem biegają. Mufcia jest ewidentnie dominująca, ale Snowy potrafi się dostosować. Zabawnie wygląda gdy Snowy wskakuje do klatki, Mufka zaczyna jej szukać, wskakuje za nią a Snowy z prędkością światła wybiega. I można by pomyśleć, że Mufka chciała po prostu wygonić Snowy, ale nie - ona wybiega za nią i nie goni jej tylko jest szczęśliwa, że ma z powrotem koleżankę na wybiegu
Za dwa tygodnie, w weekend z Bożym Ciałem próbuję łączenia dziewczyn w klatce. Mam nadzieję, że będzie dobrze
