CAVIARNIA

Czekamy na rozwiązanie:)))

Od kilku dni mam nie przespane noce. Zasypiam w trybie czuwania i najmniejszy hałas w klatce dziewczyn działa na mnie lepiej, niż budzik. Łapię za telefon, włączam światło i chcę kręcić. Taaak. A dwie świnki patrzą na mnie jak na głupią, bo akurat kłóciły się o hamak lub norkę, a ja im przerwałam -.-

He,he- widzę, ze u Ciebie to samo, co u mnie- ciągle czuwam i zaglądam do Lukrecji. Jest tak gruba, że aż trzeszczy, ale nadal trzyma wszystkich w napięciu
A jak się w końcu oprosi, to i tak wszyscy będą zaskoczeni- zobaczysz
Trzymam za szczęśliwe rozwiązanie.

Dziewczyny dajcie tym biednym świnkom trochę prywatności, bo się skupić nie mogą

No jak nie daję, jak daję. Wypuszczam Elę, żeby Zosia miała czas dla siebie. I pytam ją: Zosia, może teraz urodzisz? A Zosia tylko leży na norce jak mała księżniczka i patrzy na mnie jakby chciała powiedzieć: Zechcę, to urodzę. Teraz mi się nie chce.

A skacze? Bo Elza skacze na domek i o 4 rano biega naokoło.

Czy skacze? Leży! Gdyby mogła, to by się czołgała! Jak już przydrepcze do miski z karmą, to bierze w ząbki chrupkę i je ją na leżąco Do fikania zmusza się wyłącznie, gdy kłóci się z Elą o legowiska

Wyczytałam, że samiczki świnek ciężarne muszą mieć dużo ruchu, żeby nie zapadły na jakieś zatrucie ciążowe. No to zaczęłam Elzę puszczać, a ta pogoniła wszystkie pozostałe. Z chłopakami się boję. No i ona sobie własnie zapewnia sama ruch... Ktoś pisał (Sempre?) że ciężarówka wskakiwała na domek na dzień przed porodem.

To mnie teraz wystraszyłaś... Ja jej od kilku dni już nawet nie wypuszczam, bo strach ją do rąk brać, a na wybiegu jedynie leży..czasem nawet do legowiska nie chce jej się podchodzić i kładzie się na dechach... Noo, w tej sytuacji, to chyba zaraz z Tygrysem pójdzie na wybieg.

Iza, przestań się martwić

(Jakbym siebie widziała jakiś miesiąc temu...)

Ona sobie poradzi, co ma być, to będzie. I będzie cichutka podczas porodu, pewnie też zrobi to w najmniej oczekiwanym momencie. Mi się na nic zdało nocne wstawanie i czajenie się na dzieci, też miałam zdjęcia robić i oglądać poród. Ale jak zupełnym przypadkiem złapałam Fio w trakcie, to było tak niesamowite, że tylko przykryłam ją domkiem i dałam jej samej, w spokoju, ciszy i lekkim półmroku poradzić sobie, po prostu. Sprawdzałam tylko, czy wszystko ok z maluchami, dopóki wszystkie się nie znalazły na świecie, ale naprawdę, jak głupio to nie zabrzmi, to jest intymny moment matki i dzieci. I ona zrobi wszystko, żeby taki był i urodzi jak nikt nie będzie patrzył na jej małe cuda