Chłopaczek mieszka sobie spokojnie z Cichoszką. Nadal jest na lekach, obecnie eradia i encorton, bo te jego niektóre parametry są dziwnie podwyższone. Koło 9 lipca idziemy na kolejną kontrolę i zobaczymy, co tam w śwince piszczy. Z powodu przedłużającej się kuracji Tarzanek jest prawie oswojony, bo często biorę go na ręce, a i wetki miziają drania podczas badań, co nawet mu się podoba.

Jest tak podobny do małżonki, że ordynując dragi muszę za każdym razem oglądać podwozie, bo nieco jaśniejsze uszy nie dają mi pewności, że faszeruję prochami właściwe futro...

Dobre chwile są jak wisienki na torcie...