CAVIARNIA

Ważyłam przed chwilą Tolę - 691 g aż byłam w szoku i drugi raz postawiłam na wagę bo nie wierzyłam
Żeby jeszcze Nucia stanęła na nóżki a mojego czarnuszka musiałam dzisiaj porządnie wykąpać bo tak się zasikała, że masakra... Wodę dwa razy zmieniałam. Mam teraz beznadziejne podkłady (my friend) Na szczęście znalazłam dwa grubsze więc je potnę i będę pod podkładać.

Skoro jest taki duży problem, to może przydałyby się prawdziwe pieluszki? Mam na myśli pampersy 0, dla dzieci poniżej 2 kg.

A może przejść się z nią na rehabilitacje,na te nóżki? Może magnetoterapia, laser itd. postawią ją na nogi.

Nutusiu

też pomyślałam, że może zoofizjoterapeuta by pomógł. Znam jedną dziewczynę w Szczecinie, do której chodziłam z Mili-pełen profesjonalizm, ukończone kursy i niejeden postawiony na nogi zwierzak. Może właśnie magnetoterapia lub laseroterapia lub hydroterapia. Może warto pomyśleć. Daj znać martuś gdybyś chciała numer telefonu lub jakieś szczegóły.

Problem w tym, że u siebie w miejscowości nic takiego nie znajdę Kontaktowałam się dzisiaj z Madzior, która jest zoofizjoterapeutką to zaproponowała delikatne masaże plus naświetlanie lampą bioptron. Niestety nikt ze znajomych ani rodziny tego nie ma. Chciałam kupić ale koszt mnie przeraził - ponad 3 tysiące... Według niej to wygląda jak zespół przedsionkowy, który może być konsekwencją antybiotyku lub zapalenia ucha środkowego (tylko, że białe krwinki w normie więc zapalenie odpada) lub niedoczynność tarczycy (tego Nucia nie miała sprawdzane a dawno temu wyskoczył jej guzek na szyi, który nie jest powiązany z tarczycą ale kto tam wie...) lub niedobór witamin z grupy b (to akurat dostaje od samego początku jak tylko doszło do tego paraliżu).
Pampersy poszukam w jakimś sklepie - dziękuję za podpowiedź. Nie wiem na ile jej będzie wygodnie ale spróbować zawsze warto. Aczkolwiek dzisiaj w nocy aż tak się nie zalała i rano futerko było suche.


Wczoraj wieczorem Tola ważyła 691 g a dzisiaj w południe było 723 g Ładne ma tempo wzrostu dziewucha


Jestem złą Dużą bo znęcam się nad Nucinką... Dzisiaj nakłuwałam jej w domu ropień i wyduszałam ropę. Bardzo się darła ale nie miałam wyjścia Może to też przeszkadza jej w szybszym powrocie do zdrowia? Do tego wciskam różne leki do pysia i co najgorsze kłuję kroplówką z witaminami... A ona jest taka biedna, że nawet nikt nie musi jej trzymać i jestem sama w stanie to wszystko zrobić... Najgorsze dzisiaj było duszenie ropy bo to jest od spodu żuchwy więc trzeba uważać żeby nie nabiła się krtanią na igłę a na dodatek igła była zbyt cienka więc nie mogłam zaaspirować strzykawką i musiałam dusić przez małą dziurkę

Strasznie ciężko znosić takie rzeczy... niby się wie, że dla dobra zwierzatka, ale czuje się wyrzuty... dużo jeszcze jej się tej ropy zbiera? Jak często teraz musisz to ściągać?
Jak fajnie, że Tola tak szybko idzie w górę Nuteczko wyzdrowiej w końcu

Zaglądam tu do Was i trzymam kciuki, żeby było w końcu lepiej.

Z Tolcią się poukładało i idzie ku lepszemu to i z Nuteczką
musi się w końcu poprawić. Cały czas trzymamy całym stadem kciuki

Nie zawsze piszę ale codziennie tu do Was zaglądam. Za zdrówko dziewczynek