Będą.
Dziś i wczoraj spokój podejrzany w klatce, wcześniej trochę się działo, gdyż były kontrowersje, czy Junior ma być Królem Henrykiem I, czy raczej Księciem Małżonkiem królowej Apis.
Szczerze mówiąc, nie wiem, na czym stanęło. Noce z soboty na niedzielę, a zwłaszcza z niedzieli na poniedziałek były urozmaicone wokalnie

Burakura sobie stare czasy przypomniała. Młody ganiał Apę usiłując się ożenić

a ona się darła. Nagle nad ranem wczoraj ucichło totalnie. Wczoraj nie było wybiegu, dziś obadamy sprawę.
Mysza doznała totalnej reaktywacji, jest zachwycona nowym małżonkiem i spokojnie kontentuje się rolą Młodszej Żony

Czasem wydaje dziwne odgłosy, ale ona już tak ma, dr Magda mówi, że po prostu ma pewnie coś z przegrodą, albo jakiś polip, na to u świni się raczej nie poradzi, grunt, że w płucach wszystko w porządku i echo piękne, płynu nigdzie już nie ma, może sobie rzęzić więc. Mama jej tylko zrobić badanie moczu, zasikuje się małpa i nie wiadomo właściwie, czy tylko z przyrodzonego lenistwa.
Otonia siedzi po staremu na półce, bardzo często w towarzystwie Juniora, którego toleruje na ogół, zwłaszcza, że dał jej spokój. Jak im daję cykorię, a on jest pomiędzy Stanowiskiem Żerowania a Otonią, to ta go po prostu przeskakuje, zapewne wychodząc z założenia, że go łatwiej przeskoczyć niż obejść (ok, nie drwię sobie z gabarytów, gdzież tam, po prostu półka w tym miejscu naprawdę, słowo, jest wąska! nawet ją zwęziłam w przewidywaniu okresu godowego, bo była niewystarczająco stabilna). Żałuję, że nie zabrałam Otonii we wtorek przed Świętami, jak jechałam do MV z Myszą, ale miało być obłożenie. Tymczasem z powodu ulewy i megakorka,masa ludzi albo się spóźniła, ale o wręcz odwołała wizyty i było miejsce. Szkoda, ona niby jest ok, ale we wrześniu miała kamień w przewodzie, warto ją jednak pokazać. Dla porządku zrobię jej też badanie moczu.
Junior jest bystry chłop, załapał chyba, że Otonia ma szczególny status. Niemniej na półce pasjami lubi wysiadywać. W ogóle to jest bystrzaka w sprawach stadnych, wyraźnie widać po nim, że jest z dobrego domu, i stadne to i proludzkie aż miło. Natomiast nie lubi zielonego, co jest kuriozalne, ale się powoli uczy. Trzeba uważać, bo się wzdyma, dostaje na razie probiotyk, co sobie bardzo chwali, lubi drań jeść ze strzykawki. Fajny z niego gość.
Co nie znaczy, że jak wczoraj natrafiłam na zdjęcie Waldemara w telefonie, to sobie nie popłakałam. Ech.....