Strona 57 z 60
Re: V jak Vendetta i jej córeczka Via. Volta i Grubcia za TM
: 02 gru 2021, 14:31
autor: Ronek
azb pisze:trzymam kciuki i tez walczę z chłonniakiem u swojej Klementyny (Wandzi) .U nas poczatek choroby - powiekszone węzły podrzuchwowe został wykryty w lutym, teraz po 8 m-cach jest już bardzo zaawansowane stadium i przez problemy z płucami nie nadaje sie na chemię,ale badźcie dobrej mysli bo u starszych świnek to wszystko wolniej postępuje i te 8-9 wcale nie jest niemożlwie
I jak sprawy?
Z powodu trudnych i przewlekłych wydarzeń (remont) nie zaglądałam na forum
Via przyjęła 4 dawki chemii. Na początku wyniki się poprawiły, ale potem stanęły w miejscu. Nie ma więc sensu kontynuować.
Ostatnią dawkę dostała ponad 2 tygodnie temu. Dzisiaj idziemy na kontrolną morfologię.
Na razie zachowuje się normalnie, kłóci się z mężem, apetyt ma wspaniały - oby jak najdłużej. Nic więcej nie zrobimy.
Re: V jak Vendetta i jej córeczka Via. Volta i Grubcia za TM
: 02 gru 2021, 21:44
autor: zwierzur
Re: V jak Vendetta i jej córeczka Via. Volta i Grubcia za TM
: 03 gru 2021, 7:24
autor: Ronek
I weź tu, człowieku, pochwal świnkę. Wczoraj włożyłam do transporterka schorowaną wprawdzie, ale zupełnie ladnie zachowującą się świnkę, u lekarza wyjęłam świnkę z dusznościami, „pompującą”
Tlen, rtg i takie tam, wyszło bardzo powiększone serce. Konieczne echo serca i leczenie, od wczoraj jest oczywiscie na lekach kardio, dzisiaj może nie pompuje, ale boki nadal chodzą.
Re: V jak Vendetta i jej córeczka Via. Volta i Grubcia za TM
: 03 gru 2021, 11:46
autor: sosnowa
O nie, trzymajcie się bardzo mocno.
Pisz, jak sytuacja, oby leki pomogły. Grunt, że nie płuca, bo kardiologicznie, to się da ogarnąć.

Re: V jak Vendetta i jej córeczka Via. Volta i Grubcia za TM
: 03 gru 2021, 12:59
autor: Ronek
No właśnie bałam się płuc, ale doktor mówi, że czyste, że "tylko" serce źle wygląda.
Dzisiaj, po lekach, juz nie "pompuje", ale boczki chodzą.
Pocieszające, że je bardzo aktywnie.
Re: V jak Vendetta i jej córeczka Via. Volta i Grubcia za TM
: 04 gru 2021, 20:34
autor: azb
Moja Klementyna odeszła do lepszego świnkowego świata - sama po 9 m-cach zycia z chłonniakiem bez chemii
pod koniec złapała ciężkie zapalenie płuc z którego wyszła (sterydy i chemia również bardzo obniżają odporność ) ale inne narządy już nie wytrzymały i przez całą chorobę właśnie te boczki były charakterystyczne . Śledziona była tak wielka ze miałam zakaz dotykania jej za brzuch żeby nie pękła.1 dzień przed przestała jeść i bardzo ciężko i głośno oddychała.
Gdyby nie gigantyczne węzły i to że czasem mrużyła oczka, tak że wiedziałam ze się źle czuje to laik by nie powiedział że jest tak chora.
Życzę Wam dużo jeszcze wspólnego czasu razem ,na pewno będzie Wam dane i trzymam mocno mocno kciuki.Im starsza świnka tym statystycznie więcej ma czasu .Póki co przebieg u Was jest podobny więc może ten chłoniak nie jest tak bardzo agresywny i uważam że podjęłaś bardzo dobra decyzję z ta chemią skoro nie było już poprawy.
Re: V jak Vendetta i jej córeczka Via. Volta i Grubcia za TM
: 05 gru 2021, 11:16
autor: zwierzur
Ronek pisze:No właśnie bałam się płuc, ale doktor mówi, że czyste, że "tylko" serce źle wygląda.
Dzisiaj, po lekach, juz nie "pompuje", ale boczki chodzą.
Pocieszające, że je bardzo aktywnie.

Cały czas!
azb pisze:Moja Klementyna odeszła do lepszego świnkowego świata
Współczuję.
Re: V jak Vendetta i jej córeczka Via. Volta i Grubcia za TM
: 05 gru 2021, 12:33
autor: Ronek
Dziękuję, azb i współczuję odejścia Klementynki. Z tego, co piszesz, przebieg choroby był w miarę łaskawy. Ja też mam na to nadzieję. Via nie ma śledziony, więc przynajmniej ten czynnik ryzyka odpada.
Na razie, na lekach nasercowych, nie jest ani gorzej, ani lepiej. We czwartek rano echo serca i kardiolog - ale ciagle obserwujemy, zeby nie przeoczyć pogorszenia, zeby w razie czego jechać do lecznicy na cito.
Re: V jak Vendetta i jej córeczka Via. Volta i Grubcia za TM
: 06 gru 2021, 8:56
autor: sosnowa
Całym sercem z Wami
Re: V jak Vendetta i jej córeczka Via. Volta i Grubcia za TM
: 12 gru 2021, 9:29
autor: Ronek
W piątek pożegnaliśmy naszą Vię, z godziny na godzinę słabła, załamanie było gwałtowne. We czwartek jeszcze żwawa, wesoła świnka, w piątek po śniadaniu ledwo trzymała się na łapkach, nie podnosiła główki. Czwartkowe echo serca wykazało płyn w płucach i ogólnie fatalny stan, ale zachowanie i apetyt nie było gorsze, niż w poprzednich dniach. A w piątek…
Rozstałyśmy się cichutko w lecznicy, Via na swojej ulubionej czapce.
Serce mnie boli do dzisiaj.
No i mamy wdowca w depresji.