A no się zadziało!
Dixi za sprawą
Dzimy no i
Joanki (dziękujemy dziewczyny!
) została zeswatana z pewnym urodziwym młodzieńcem imieniem Teng!
Łączenie było zdecydowanie łatwiejsze (przede wszystkim dla mnie do przeżycia
) niż Dixi i Gburki.
Na początku Dixi bardziej zwracała uwagę na jedzenie niż na absztyfikanta. Potem sobie razem leżeli co już w ogóle zbiło mnie z tropu
ale jak oboje poczuli się pewniej to trochę gonitw i szczękania zębami było. O dziwo jak na razie w tym zestawieniu raczej rządzi samiec alfa Teng. Trafili już razem do klatki i chociaż jest głośno, słychać piski Dixi i turkoty Tenga, to w trzecim dniu razem jest już mniej szczękania zębami co mnie bardzo cieszy. No i kładą się w dwóch narożnikach, ale po jednej stronie klatki, a nie jak było z Gburką po dwóch stronach jak najdalej od siebie
Jestem dobrej myśli!
Dwuminutowy filmik z pierwszych chwil łączenia dla chętnych:
https://www.youtube.com/watch?v=NAlarKN ... e=youtu.be
Zwyczajowo kilka pamiątkowych zdjęć:
Kawaler we własnej osobie.
Pierwsze wspólne leżanki, jeszcze przed pierwszymi spięciami.
A tu już w klatce czekoladowe-cappuccino Teng i grafitowa Dixi przy wspólnym stole.
Czyż nie tworzymy przepięknej pary?