Głupio. Acz nie narzekam, gdyż uderzenie inwencji twórczej projektantów kolorów naszego bloku ominęło nas wręcz opatrznościowo. Blok ma 12 klatek, środkowe cztery pomalowano na inny kolor niż boczne. Boczne są w kolorze bardzo bladej brzoskwini, z nasz środek jakby lody pistacjowe, bardzo blade. Ufff. Balkony są z metalowych rurek tak powyginanych, że za pioruna nie da się powiesić skrzynek na kwiaty

a z przodu osłonięte są takimi jakby dwoma panelami w ramce. Te od koloru brzoskwiniowego są ciemnopiaskowe okolone barwą psiej biegunki. Sprawdzałam, gdyż Łata akurat dostarczyła materiału porównawczego dokładnie pod tymi balkonami. Ze zgrozą wyobrażałam sobie nasz zestaw kolorów, ale szczęśliwie i cudownie nasze są bladozielone. I już lekko rdzewieją, więc będzie wesoło. Moje obawy związane były z tym, co zrobiono nam od frontu. Nad każdym daszkiem nad wejściem została przestrzeń nieocieplona, wyglądało na to, że będą te daszki wymieniać na coś bardziej nowoczesnego. Nie wiem, czego im zabrakło, kasy, czy czasu (remont trwa od 1 lipca i jeszcze robią dach

), ale nagle, jakiś miesiąc temu, otynkowali ładnie te stare daszki. Wracam ci ja pewnego dnia z roboty, a tu nad każdym wejście ukazał się kawałek kibla. Tak w pierwszej chwili sądziłam, po oględzinach odkryłam, że to po prostu ciemnopiaskowy gres o wyglądzie podłogi w ubikacji został położony w tych pustych przestrzeniach. Zwłaszcza w przypadku koloru pistacjowego wygląda to zjawiskowo.
