Wiem, że problem z zębami nie jest z mojej winy ale mam wyrzuty, że tyle czasu muszę czekać żeby z nią pojechać

Załatwiłam wszystko na środę i niestety nie mogę tego przyspieszyć. Tzn gdyby dr był na popołudnie jeszcze w jakiś inny dzień to bym pojechała szybciej ale że jest na rano to niestety nie pogodzę tego z moją pracą

I tu mnie najbardziej boli, że zawalam jako opiekun bo nie mogę od razu jej pomóc, że nie mam unormowanych godzin pracy, nie mogę nic zaplanować bo zawsze może wypaść jakiś zabieg czy coś podobnego...Raz pracuję od 8, raz od 15, czasami od 11.30 albo 13.30. I kończę pracę też o różnych godzinach...
Tola nie podskoczyła z wagą ale też nie spadła...
Za to Nutka ma 1018g (przy ostatniej wizycie u weta i korekcji siekacza miała 970g). Macam jej żuchwę i oglądam ząbka ale nigdzie nie widzę żeby zbierała się ropa. Siekacz odrasta ale jest przesunięty do przodu... Ciekawe co doktor powie na kontroli. Antybiotyk odstawiony tydzień temu.
Z Tolą chciałam jechać w zeszłym tygodniu ale że nie było już miejsc do doktora to zapisałam się dopiero na środę (i to też jedna babka stwierdziła, że mnie nie zapisze bo nie ma miejsc dopiero jak zadzwoniłam później i pogadałam z drugą to mnie wcisnęła). Będę musiała z nim teraz pogadać co w takiej sytuacji. Czy mam być "wredna" i przyjeżdżać bez zapisu pod koniec jego zmiany żeby został po godzinach czy jak...? Bo nie dość, że mamy tak daleko to jeszcze muszę dzwonić z dwutygodniowym wyprzedzeniem bo później nie ma miejsc

A skąd ja będę wiedziała kiedy Tola przestanie jeść? Nie przewidzę tego żeby szybciej zarezerwować termin... A czekać tak jak teraz to bez sensu bo Tolcia już 1,5 tygodnia jest tylko na papce. Jestem pewna, że znowu zrobił jej się mostek... A też nie mogę sobie pozwolić na to żeby jechać z rana i ją zostawić (żeby w wolnej chwili dr przyciął jej ząbki) a wieczorem jechać ją odebrać... Dr Krzysztof jest fajnym i dostępnym wetem więc myślę, że coś poradzi co w takiej sytuacji.
Narwałam dzisiaj na ogrodzie młode mleczyki. Tolcia się rzuciła, z każdej strony obwąchała, polizała i zostawiła

Widać, że miała wielką ochotę żeby zjeść... Jak poczuła, że jem winogrono to było to samo ale jak jej dałam to tylko zlizała sok...
Nutka za to opycha się świeżą trawką, koniczynką i mleczami.
Biedny Frugo dostał dzisiaj foresto i musi na nowo przyzwyczaić się do tego, że ma coś na szyi. Ale bezpieczeństwo ważniejsze - wczoraj jak zbierałam dziewczynom trawę to wlazł na mnie wielki kleszcz

Na szczęście zobaczyłam jak lazł mi po spodniach i jeszcze się nie wbił...