Stało się i trudno. Muszę się cieszyć, że tyle lat byłyśmy razem. Czasu niestety nie da się cofnąć... A szkoda bo gdybym wiedziała to może wcześniej dawałabym jej coś na serduszko... Jakoś muszę się teraz przyzwyczaić do życia bez Nali... Na początku zawsze jest ciężko a później człowiek się do tego przyzwyczaja... Przed Nalą odeszły mi dwie świnki i pomimo, że trzymałam je w pojedynkę więc po odejściu nie miałam się już kim zajmować to aż tak za nimi nie płakałam...
Wiem, że za jakiś czas przygarnę jakąś kuleczkę dla Nutki i Toli. Nie wiem jak długo jeszcze ze mną będą więc znowu będę musiała się zabezpieczyć na wypadek śmierci którejś z dziewczyn... Nutka jest młodsza od Nali tylko 2 miesiące a Tola przy tych problemach zębowych też może się posypać

No ale muszę sobie dać czas bo teraz nie jestem gotowa na przygarnięcie jakiejkolwiek świnki...
Powiem szczerze, że nie mogę przestać myśleć o Aisi od Grobelki. Jest baaardzo podobna do Nalusi... Ale wiem, że jakbym ją wzięła to cały czas porównywałabym ją do Nali...
W końcu przywiozłam cioci Mruczka na szczepienie. Przy okazji go zważyłam... Waga pokazała 6,2 kg

Tragedia... Muszę cioci powiedzieć żeby nie dawała mu aż tyle jedzenia bo przez zimę strasznie się spasł

Frugo też w zimę przytył ale u Mruczka to jest przegięcie... Nie dość, że jest niższy niż Frugo to jak biegnie to widać jak mu się tkanka tłuszczowa trzęsie

A jaka była tragedia żeby go zaszczepić... Tato trzymał go w grubych rękawicach i nie dał rady... Trzeba było zawinąć go w ręcznik. On zawsze takie cyrki odstawia bo nie lubi jak ktoś go przytrzymuje (taki kot do oglądania a nie do głaskania:) ). Oczywiście samego ukłucia nawet nie poczuł

No i chłopak złapał już pierwszego kleszcza... Muszę potraktować go bravecto bo w końcu dotarła kocia wersja.