Strona 509 z 627

Re: Puchate Siły

: 07 mar 2019, 7:36
autor: sosnowa
Ta ziemia to mi się skojarzyła odrębnie, z Pamiętników Paska :102:
Wielki dzień pewnie 15 marca, ale w międzyczasie demolują nam mieszkanie w ramach wymiany pionów, więc w sumie nie wiadomo.

Re: Puchate Siły

: 11 mar 2019, 8:27
autor: sosnowa
No i się zaczęło, znaczy dziś po przeciwnej stronie klatki, ale już wyje i ryczy, pies zestresowany, ja też, bo usiłuje=ę przygotować mieszkanie na jutrzejsze trzęsienie ziemi, a nie mam kiedy. Świnie jeszcze w błogiej nieświadomości. Dolo!

Re: Puchate Siły

: 11 mar 2019, 11:55
autor: joanna ch
:pocieszacz:

Re: Puchate Siły

: 11 mar 2019, 17:10
autor: martuś
Oj współczuję :pocieszacz:

Re: Puchate Siły

: 11 mar 2019, 20:37
autor: sosnowa
Teżet właśnie zaliczył mycie głowy w kuchennym zlewie. :szczerbaty:

Re: Puchate Siły

: 11 mar 2019, 22:18
autor: porcella
sosnowa pisze:Teżet właśnie zaliczył mycie głowy w kuchennym zlewie. :szczerbaty:
Gratuluję! Głowa, to głowa... :102:

Re: Puchate Siły

: 12 mar 2019, 8:32
autor: Ronek
Jak sytuacja na froncie?

Re: Puchate Siły

: 12 mar 2019, 11:05
autor: sosnowa
Siedzę od rana z Łatą u mojej mamy, szczęśliwie mogłam. Dla niej to by był horror i dla robotn8ków plus sąsiadów też. Mają dziś skończyć podobno. Nie jest żle. Jeden kafelek odpadł. Gorzej z kuchnią. Najgorzej ze świniami. Burakura szła na 9.30 pisała mi, że Otonia biega nasłuchując w panice, a świnille się schowały. Walczak sztywny ze strachu. Najbardziej się o świnie martwię. Na szczęście najgorszy hałas już za nami.

Re: Puchate Siły

: 12 mar 2019, 14:29
autor: Ronek
To sprytni, że w jeden dzień. Teraz to jednak się spieszą, nie to co kiedyś. Daj znać wieczorem, jak psychika kudłatych.

Re: Puchate Siły

: 13 mar 2019, 10:42
autor: sosnowa
Daliśmy radę, zwierzaki też. Teraz tylko sprzątanie, ale poszło wyjątkowo sprawnie, zapewne dlatego, że piony były osłonięte zdejmowanymi ekranami, na których glazura położna była bardzo mocno. Trochę się jedna szafka kiwa jakby :szczerbaty: ale ogarniemy. Umywalka też ocalała, choć po zawory jeździło się trzy razy, jak to przy remoncie. W sumie spoko. Gorzej, że czasu brak, no i ciężko wczoraj było cokolwiek robić przy kompie. Ale nic to.
W tej sytuacji raczej nic nie stoi na przeszkodzie, by w sobotę odbyło się jednak wesele :D :D :D