Po kilku długich i pomyślnych spotkaniach na wybiegu Teodora i chłopców, ich mama postanowiła zostawić ich razem na noc. Do godzin nocnych nadzorowała jeszcze łączenie, cała trójka miło spędzała czas. A rano...piękny widok: Teodor biega bardzo zadowolony. Niestety, problem w tym, że mały, biedny, niepełnosprawny Teodorek postanowił być samcem alfą

i po nocy jeden z chłopów siedział wciśnięty w róg klatki mając pod sobą stertę bobów (co nie jest do niego podobne) i drżał jak galareta. Drugi..zestresowany, zdenerwowany i gryzł, gdy Mama próbowała go uspokoić. Teoś musiał więc wrócić do swojego kojca, co skończyło się u niego nie lada fochem, no bo "jak to? tak świetnie się bawiłem, tak fajnie bylo, dlaczego mnie od nich zabierasz..?". Wychowałam małego potworka
