sosnowa pisze:Co sĺychać? Dioptria pozdrawia kuzyna noworocznie

Kuzyn pozdrawia również, chociaż już nie tak noworocznie, trochę jednak nas nie było!
Śmierć Józia była chyba jeszcze większym szokiem niż mogłam się spodziewać, że będzie. Potrzebowałam czasu żeby wszystko sobie na nowo poukładać, myślę, że chłopakom ten czas też się przydał.
Stado trzyma się prawej strony. Wszyscy są szczęśliwi, zimowo spasieni i umiarkowanie zdrowi.
Mieliśmy przez te kilka miesięcy parę poważnych problemów z Kordianem. Najpierw w maju zachorował na górne drogi oddechowe, myślałam, ze skończy się na antybiotyku, ale niestety terapia nie pomagała, co więcej zauważyłam, że charczy jakoś tak bardziej przy jedzeniu. W pewnym momencie zaczął się wręcz dusić podczas jedzenia marchewki... Wrzuciłam go do w transportera i w te pędy do lecznicy. Doktor Procyszyn wzięła go na wziewkę a tam suprise - anatomiczna wada tylnego podniebienia. Jest za duże i zasysa mu się do tchawicy, dlatego od czasu do czasu furczy, szczególnie przy pochylaniu się. Na co dzień to nie przeszkadza w funkcjonowaniu, ale wzięło się i przyplątało zapalenie gardła. I tak już powiększone podniebienie spuchło tak dramatycznie, że misio nie mógł jednocześnie jeść i oddychać... W tym wszystkim jeszcze zrobił się ropień, który pani doktor oczyściła, zaaplikowała steryd, dała lek przeciwwirusowy i na szczęście wszystko się dobrze skończyło, chociaż byłam przerażona. Jeżeli wasze świnki furczą dziwnie przy jedzeniu albo schylaniu się po boba i nikt ich nie może zdiagnozować to zerknijcie w gardło. To jest ponoć bardzo powszechna wada. Józio na bank miał to samo - robili mu wszystkie możliwe badania od echa serca po leki na pasożyty i jakoś nikt na to nie wpadł...
We wrześniu Kordian znowu zaczął chudnąć, myślałam, że może ropień wrócił i utrudnia mu jedzenie a tu przykra niespodzianka - zapalenie wątroby. Możecie sobie wyobrazić co ja przeżyłam po tych wszystkich przejściach z Józiem. Na szczęście to był tylko epizod, który dało się opanować. Niestety bez przerwy borykamy się z problemami układu oddechowego - co i rusz trafiają się mniejsze albo większe problemy, a najgorsze, że nie wiadomo do końca kiedy on furczy, bo podniebienie, a kiedy coś mu się tam faktycznie dzieje. Aplikujemy jeżówkę i immunoziętka. Doktor ma teorię, że to wszystko wina ogromnego stresu po śmierci towarzysza

Odporność spadła i poszło po całości. Na szczęście póki co Jasiu trzyma wagę i klasę.
Rubiś skończył w styczniu pięć lat, z tej okazji wyhodował sobie tłuszczaka w łałoku. Poza tym postanowił na starość dobić do 1400 gramów

Reszta stada na chillu, głównie jedzą i śpią.
Podczas naszej nieobecności na forum do rodziny dołączyły dwa nowe futra.
Slash od Falbali, którego opisałam pokrótce w pierwszym poście.
pierwsze chwile w nowym domu:
zakulisowe z łączenia:
a tu z nowym bratem:
Oraz Marzenka, dziewięcioletnia kotka, która przypadła nam w spadku po dziadkach.

Ponieważ Marzena przez większość życia mieszkała na dworze i małe zwierzęta głównie jadła, nie ma żadnego kontaktu z prosiakami. Kocha człowieka, na WPA władowała się Falbali na kolana.
Z nowości to chyba tyle. Definitywnie zmieniliśmy lecznicę na NiuniaWet. Kocham Medicavet, ale dojazdy były zabójcze i dla nas i dla prosiaków. Poza tym nie ukrywam, że jednak trochę mnie na nich nie stać

To dobra lecznica, ale niestety cenowo dramatyczna. Leczenie w Niuni wychodzi nieporównywalnie taniej przy bardzo podobnej jakości usług. Polecam dr Procyszyn z całego serca.
No i tyle, mam nadzieję, że od tej pory będziemy tutaj bardziej regularnie zaglądać.