
Kochani moi, niestety mam smutną wiadomość... Wczoraj odeszła Kapi. Stało się to absolutnie niespodziewanie i nagle. Nic nie wskazywało na to, że coś takiego może ją spotkać. Rano, standardowo kiedy Prosiaczki mnie zobaczyły wchodzącą do kuchni, obie podbiegły do brzegu swego domostwa, stanęły na dwóch łapkach pokwikując żeby "wyżebrać" jakiś "ponadplanowy" smakołyk. Obie zachowywały się normalnie...Wyszłam z domu, po 3 godzinach wróciłam i zobaczyłam Kapi leżącą z otwartymi oczkami na środku klatki. W pierwszym odruchu myślałam, że sobie odpoczywa, ale niestety okazało się że nie żyje. Co by to nie było, stało się to nagle. Apetyt i humor jej dopisywał, nie wiem... Kropeczka na razie nie pokazuje po sobie tęsknoty. Mam nadzieję, że będzie z nami jeszcze bardzo długo, ale ma już troszkę lat, nie jest już taka skora do zabawy i stała się raczej spokojnym, stonowanym zwierzątkiem więc nie chcę jej fundować stresu związanego z wprowadzaniem nowej Towarzyszki.