Nie wiem kiedy wesele, bo drań absolutnie nie da sobie nic zrobić z paszczą. No żesz. Wcześniej parę razy chociaż mu mogłam gębę umyć. Po doświadczeniach ze środy, czyli zdejmowaniu strupa z wargi i gmeraniu w środku, gdzie też niefajnie było, wszystko na żywca, na widok wacika dostaje autentycznego szału, wyrywa się, macha głową, skacze. Nie da się tam dotknąć. A zalecenie mam po pierwsze odkażać, po drugie zdejmować po namoczeniu strup, po trzecie nakładać krem, po czwarte dwie minuty wmasowywać. Mąż zdołał mu wczoraj i dziś rano (chyba) posmarować jak ja go trzymałam z całych sił oboma rękami. O reszcie mowy nie ma. A strup już jest galanty na nowo. NIe wiem, co mam zrobić, chyba błędem było dotykanie go w gabinecie bez wziewki, ale skąd niby dr Kasia mogła to wiedzieć. A ja miałam krzyczeć, nie pani doktor, proszę o narkozę, jak on pozwalał na manipulacje i nawet się nie ruszył?
Trudny jest strasznie.
A przydałby się w klatce bardzo, bo od śmierci Geralta Dioptria ma wielodniowe koszmarne ruje, Apa mi się wykończy. W międzyczasie muszę Dioptrii zrobić usg, bo nie wiem, czy tam cysty aktywne nie siedzą, i echo, bo miała graniczne latem. Potem zdecydować, co dalej. Przy takich numerach, to jak mam Apę operować i odizolować na tydzień (przy dojściu bocznym trzeba, bo szwy są dostępne, a przecież nie poproszę o bardziej inwazyjną metodę, bo jej koleżanka jest świrem), przecież Dioptria zamęczy w tym czasie Otonię. Wczoraj musiałam małpę w nocy zamknąć w karcerze, to się przeraźliwie do rana darła, nie spałyśmy obie z Burakurą. Co chwila wskakuje na półkę i wyżera małej z michy, jakby swojego nie miała. Mała waruje wtedy w kapciochu, schudła znowu.
W międzyczasie Otonii powiększyła się przestrzeń życiowa, a wszystko dzięki flejstwu i starokawalerstwu narzeczonego

Drań zasikał ohydnie drewniany domek (zoira widziała niestety również czuła

) i Duży postanowił mu zrobić nowy. Wyszło całkiem fajne, obszerne pudło, ale młody wzgardził, gdyż jego zdaniem za wysokie do klatki (mąż mówi, że faktycznie, może on sam wie najlepiej, ile przestrzeni potrzebuje, by wskoczyć komfortowo, a klatkę ma niską). Dostał więc pudełko okrągłe po mieszance krakowskiej, bardzo sobie chwali, zwłaszcza, że może sobie przesuwać, więc ma bardzo duży wpływ na wystrój wnętrza. Siedzi sobie dumnie na pobojowisku, klejnoty zwieszając

(niedługo już!). A domek na próbę powędrował do dziewuch i okazał się przebojem. Otonia ma dodatkowy teren, bardzo fajny i obszerny, a dolne baby superpakamerę i uroczy zakątek, z którego się nieustannie wyrzucają wzajemnie, a raczej Myszowata wywala biedną Apę.