Wróciła nasza doktor Iza. Ufff... Podczas jej urlopu obyło się bez incydentów typu: "wieź mnie do weta będę umierać, a nie jednak nie..." No może poza jednym, kiedy to jeden z labów Fanki tak nas przestraszył tuż przed jej wyjazdem (chłopaki byli u mnie na hoteliku), że jednak korzystaliśmy z pomocy na cito...
W domu 4 klatki, 8 moich bab, 4 rzekome tymczasy. Czemu rzekome? Bo Suzette i Merinka mają po 5 lat i raczej słabe wydaje mi się oddanie ich tak po prostu w obce ręce. Natomiast 2 nowe - czarna gładka i biało-czarna rozetka no cóż - już widzę tłum chętny do świnki, która jest na ręcznym karmieniu. Bo mały, czarny okruszek jest po ekstrakcji zęba, nadal ma w poliku dziurę, podajemy znów antybiotyk bo wraca ropa, no i karmimy strzykawką. Jak lady załapała, że karma dobra, to teraz jak niosę kieliszek z karma, to mało z siebie nie wyjdzie i nie stanie obok. Ale wolę już tego uniknąć bo karmienie dwóch chyba by mnie przerosło....
