CAVIARNIA

Super, że wszystko się udało i chłopak dobrze się czuje
U mnie Lusia też je shilintong. Zamawiam stąd https://rosypine.com/uklad-moczowy/115- ... -pian.html

Dawno tu nie wchodziłam, ale dziś przejrzałam pierwszy post i wymaga trochę aktualizacji.
Fajnie tak poczytać wątek, przypomnieć sobie ile świnek (i nie tylko ) przewinęło się u mnie na stałe i na dt....
Ciągle brakuje mi Maniusia....
Jest nowy psiak na tymczasie, suczka Poki.
A od piątku mam kotełka.... Mandaloriana mały wariat, dopiero się oswaja za mną i z psami. Świnek nie wyczaił, gdzie są. Na razie podczas mojej nieobecności ma miejsce w kennelu, bo muszę zabezpieczyć świnki od góry (tymczasy są w zamykanym pokoju), okna już okratowane, balkon z siatką już był.
U Pataszona świetnie, nadrabia wagę. Chimera ma problemy z oczami, okostniak i zaćma, chyba dopada ją starość

dla całości, a podwójne dla Mando

Kotek mam nadzieję na stałe?
Niestety starość u żadnego gatunku nie jest dobra Najważniejsze to mieć dobrych Dużych

Mandalorian rośnie i psoci.
Nie interesuje się świniami.
Po przygodach z Pataszonem myślałam że będzie spokój od wizyt u weterynarza... Przynajmniej z moimi świniami.
Myliłam się. Wrażeń dostarcza Chimera. Była lekko niemrawa, osowiała, z biegunką, ale do warzywek chętna .. na wizycie okazało się że jelita wypełnione płynem, odparzenie? Jakieś zapalenie....ekhmm... Miejsca intymnego
A na pyszczku ropień! Podejrzewam dziabnięcie przez któryś ryj z klatki... Tak więc dzieje się

No ale jak tak można, żeby się dziabac po paszczach!

porcella pisze:No ale jak tak można, żeby się dziabac po paszczach!

No można można.... Jak jedna dostaję potajemnie ratunkową ze smectą albo probiotykiem to potem stado świnki-ćpunki wąchają pyszczek takiego VIPa

Wygląda na to, że nie kończy się na wąchaniu, ale pojawiają się próby konsumpcji "wonnej paszczy". Łakomczuchy!

o dranie!

Czas napisać i Wam tą przykrą informację....w zeszły piątek umarła Chimera.
09.2016 - 10.09.2021 [*] Chimera


W środę 8.09.2021 pojechałam z nią do weterynarza, bo od weekendu miała biegunkę na którą nie pomagały żadne leki, począwszy od smecty po probiotyk i coloceum. Apetyt i humorek miała, wzdęć nie było, dostała inne leki i w piątek stawiliśmy się na kontroli, bo nic się nie zmieniło, poza tym że stała się trochę bardziej apatyczna. Usprawiedliwiałam to jej wiekiem, w końcu skończyła 5 lat.
Podczas usg okazało się, że śledzionę ma wielkości śledziony kota, przerosty na nerkach i jelitach (najprawdopodobniej nowotworowe), jelita wypełnione płynem, wszystkie węzły chłonne powiększone i to strasznie. Wewnętrznie w brzuchu działa się masakra.
Mało co do mnie docierało podczas tego badania....przy usg jeszcze była mowa o wdrożeniu sterydów, ale kiedy zbadano jej powiększone węzły chłonne i zobaczono stan śledziony, mogłam już tylko przeprowadzić ją za tęczowy most.
W dwa tygodnie uśpiłam Metaxę, Chrupcia oraz moją Chimerę. Jestem załamana i długo jeszcze nie dojdę do siebie.
Na ten moment nie przyjmuję tymczasów, bo tłumy ludzi piszących o natychmiastowe oddanie świnek mnie po prostu wkur
Muszę odpocząć i spłacić długi w lecznicy.
















A od wczoraj emocji dostarcza mi Misia...tutaj podczas badania oka i kontrastu